Wstałem wcześnie i ubrałem się na szybko. Byłem już nieco spóźniony na
jazdę. Ruszyłem biegiem do stajni. Na szczęście ktoś już ubrał mojego
konia. Riwer był gotowy i mogłem zabrać go na plac. Dziś bardzo dobrze
pracował. Ćwiczyliśmy wygięcia, ogółem dużo jazdy po kole. Po
skończonych zajęciach wróciłem do siebie. Odpocząłem chwilę i ponownie
odwiedziłem stajnie. W stajni, gdy tylko wszedłem zaciekawione konie
wystawiły łby znad boksu. Ruszyłem przed siebie, zatrzymałem się dopiero
przy Akate.
- Witaj - powiedziałem do niej głaszcząc po łbie.
Z kieszeni wyciągnąłem miętówkę i jej podałem.
- Chyba trzeba cię trochę wyczyścić - powiedziałem ruszając do siodlarni.
Stamtąd zabrałem woreczek ze szczotkami i kopystką. Po chwili wróciłem do klaczy.
- Musisz być czysta - powiedziałem poklepując ją po szyi.
Wszedłem do boksu. Poszedłem do Akate, chciałem ją dziś tylko
wylonżować. Była czysta, więc tylko sprawdziłem jej kopyta. Szczotki w
ogóle się nie przydały. Kopystką pozbyłem się małych kamieni i błota.
Zabrałem ją na plac. Szła bardzo chętnie. Kłusowała, a potem popędziłem
ją do galopu. Po kilku minutach poleciłem, aby szła stępem. Gdy już
ochłonęła zabrałem ją na padok. Tam spotkałem instruktorkę.
- Jak Akate? - zapytała.
- Idzie jej coraz lepiej - pochwaliłem klacz - Zaczęła się wyciszać i nawet zaczęła się zbierać podczas pracy w siodle.
- Oby tak dalej - uśmiechnęła się i poklepała klacz po szyi - Jest bardzo zdolna.
- Też tak uważam - powiedziałem.
Otworzyłem bramkę i wpuściłem klacz na pastwisko, pełne trawy. Gdy tylko
ją puściłem pognała galopem w stronę swoich końskich towarzyszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)