Strony

czwartek, 28 lipca 2016

Od Alli C.D Caleba

- Nie! - odkrzyknęłam, a wtedy poczułam jak coś, a dokładnie ktoś łapie mnie i wprzerzuca sobie przez ramie wchodząc coraz głębiej do wody.
- Pizdokleszczu jeden! Kurwibąku! Puszczaj mnie! - darłam się okładając go pięściami po plecach, a ten tylko się ze mnie śmiał.
- Serio? Weź wymyśl jakieś lepsze przezwisko. - powiedział cały czas się śmiejąc. 
- Pizdokleszcz jest spoko. - powiedziałam obrażona. - Puścisz mnie w końcu? - zapytałam z nadzieją. Chłopak to zrobił, a ja całkowicie zapomniałam że jesteśmy w wodzie, i wpadłam do niej cała. Jak się wynurzyłam, rzuciłam się nagle na Caleba, a ten się przewrócił i też był całkiem mokry. Widząc jego minę, nie mogłam powstrzymać śmiechu.
- Taka mała zemsta. - powiedziałam dumna z siebie, ale za chwilę o czymś sobie przypomniałam. - A gdzie konie? - zapytałam Caleba rozglądając się dookoła. Kiedy nigdzie ich nie zauważyłam, wybiegłam z wody i zobaczyłam że spokojnie się pasą. Złapałam je i podałam wodze Painta Calebowi, sama wsiadając na Lemon. 
- Mamy szczęście. - uśmiechnął się chłopak, a ja odwzajemniłam uśmiech.
Konie zdążyły już wyschnąć, a teraz przez nas były od nowa mokre. Kłusem ruszyliśmy do Akademii, po drodze urywając po dwa jabłka z jabłoni. Po jednym dla nas i koni. 
W stajni po ściągnięciu ogłowi koniom i dania im po jabłku, wypuściliśmy je na mały padok, do Laydy i Wings.
Staliśmy chwilę przyglądając się im i przy okazji z naszych ubrań już nie kapała woda, ale nadal były mokre. Ruszyliśmy się przebrać.
Ja ubrałam białą bluzkę z krótkim rękawem i spodenki, po czym ruszyłam na obiad. 
Na jadalni ujrzałam Caleba, Olivię, Lunę i jakieś dwie brunetki. Usiadłam między Luną a Olivią, i zaczęłam z nimi rozmawiać. Na obiad były racuchy z jabłkami, posypane cukrem pudrem. 
Po obiedzie znowu ruszyłam na mały padok, poobserwować konie, bo nie miałam żadnego innego sensownego zajęcia. Wzięłam ze sobą Felicitę, która siedziała mi na kolanach i uspokajająco mruczała. Nagle obok siebie ujrzałam owczarka niemieckiego. Spojrzałam za siebie i ujrzałam chłopaka wołającego psa. 
Felicita zeskoczyła z moich kolan i zaczęła chodzić dookoła owczarka, przymilając się do niego i mrucząc. Pies wydawał się wyraźnie zaskoczony, ale już po chwili bawił się z Felicitą. Jego właściciel zrezygnował i gdzieś poszedł, a ja obserwowałam zwierzaki i pogrążyłam się w mojej Krainie Marzeń... 
- Słodko razem wyglądają. - usłyszałam obok znajomy głos i ocknęłam się z zamyślenia.

<Caleb? C:

Dostajesz 10 punktów za opowiadanie 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)