- Możemy jechać na plażę, dziś podobno ma być ładny zachód słońca... - zaproponowałam.
- Okey. - wsiedliśmy do auta.
- Lubisz szybką jazdę? - zapytał z nagła.
- Chyba polubię. - uśmiechnęłam się. Po 5 minutach znajdowaliśmy się na miejscu. Słońce powoli wchodziło do wody, by ugasić swój żar. Uwielbiałam wymyślać wyrażenia poetyckie do wybranej sytuacji.
- Znasz wszystkich z akademii?
- Nie zdążyłam wszystkich poznać... Ale chyba od jutra robię rundkę po całym akademiku. - roześmialiśmy się. Ten sięgnął po papierosa i zapalił go.
- Przyznam, że ładny ten twój zachód. Lubisz je wypatrywać?
- U mnie na, tak jest. Chodzę na łąkę wieczorami i piszę do 22 opowiadanie do mojego zeszytu...
- Piszesz? - spojrzał na mnie ze zdziwieniem. - A wiersze? Piosenki?
- Też. Chcę zostać pisarką. W moim mieście wyśmiewają to... z marzeniami daleko nie zajdziesz - mówią. Ale ja wiem swoje. To nimi się kieruję. - wyznałam. Poczułam się, że mogę się przy nim otworzyć tak samo jak i przy Olivii.
- I dobrze. Na pewno niebawem zobaczę twoje nazwisko na okładce jakiejś książki. Wtedy się nie zdziwię. - uśmiechnął się.
- Dobra jedźmy już, zaraz cisza nocna.
*Później*
Olivia przyszła do mnie z wizytą.
- Wiesz, że doszły nowe osoby w akademii znasz już je? - spytała. Poczułam się, jakbym przez te kilka dni była nieobecna. Owszem wiem, że było jakieś zamieszanie z Arthurem, że wziął broń i skatowali jego psa...
- Niestety nie. Jestem "nieobecna" przez kilka dni. - zaśmiałam się.
- Spoko zapoznam cię z nimi. Znaczy z tymi, których ja znam. - obiecała. Jeszcze chwilę pogadałyśmy, opowiedziałam jej o wypadzie z Calebem i o tym, że będę startować w zawodach. Potem poszłam spać.
Olivia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)