Od Julii do ...

Wsiadłam do samochodu. Niebieska pamiątka z Polski cudem jeżdżąca wyjechała z podwórza. Lolek leżał na siedzeniu obok. Nysa zwana ,,Koko'' leniwie ruszyła. Mówiłam tylko po polsku i łamanym angielskim. Koko wjechała na podwórze a ja zauważyłam 2 samochody na polskich rejestracjach. Szczena mi opadła. Z kamienną mina wysiadłam z pokoju.
Jakiś pies wybiegł z Akademiku i rzucił się na mnie
-Kur*a-wykrzyczałam po polsku.-Ty chol*rny kundlu!!!
-Hej!Nie mów tak do mojego psa!-usłyszałam po polsku. Obróciłam a nade mną stała jakaś dziewczyna trzymając kasztankę na uwiązie. Szybko wstałam i z auta wyciągnęłam Lolka który zaczął się drzeć.
-Przepraszam cię i twojego psa.-powiedziałam głaskając sunię.
-Nie ma za co. A tak w ogóle jestem Nikol-odpowiedziała.
Pożegnałam się i pobiegłam zanieść bagaże. Zamknęłam Lolka i wybiegłam do stajni. Gdy tylko poczułam ten piękny koński zapach


Wieczorem na spacerze

Wyprowadziłam Lolka na spacer i poszłam na spacer po akademii. Po spacerku weszłam do kuchni. Wszyscy prócz Nikol szeptali coś. Gdy weszłam do nich przestali.Wiedziałam o co chodzi. Wybiegłam na dwór.
Biegłam do lasu. Stanęłam. Zgubiłam się tymczasem , ale usłyszałam tętent kopyt. Obejrzałam się i za sobą ujrzałam skarogniadego ogiera
Uspokoiłam konia i przyjrzałam mu się.
-Wiesz gdzie jesteśmy-spytałam konia.-Ale jestem głupia!Przecież ty nie mówisz. nazwę cię Karino.
Pogłaskałam konia i dosiadłam. Nie zaprotestował. Delikatnie dotknęłam go łydkami gdy ten przeszedł do kłusa. Ufałam Karino.
Po chwili tuliłam szyję cwałującego konia. Nagle koń stanął.
Obejrzałam się. Koń zaprowadził mnie do akademii.
Weterynarz stwierdziła, że koń może zostać w szkółce. Będę na nim jeździć ale będzie należeć do akademii. Pogłaskałam konia i zaprowadziłam do boksu

Ktoś?