W Karino uderzyło auto. Przewrócił się. Julia straciła przytomność.
Wszystko wyglądało koszmarnie. Szyba samochodu rozbita, Karino z
wielkimi ranami z których wydobywała się krew.
-JULIA!!!!!- krzyknęłam. -Dalej mała. Jeszcze trochę- dałam łydkę. Moon
przyśpieszyła i zatrzymała się tuż przed wypadkiem. Kierowca samochodu
był nieprzytomny. Zeskoczyłam z konia i do niej podbiegłam.
-Mój Boże! Julia ocknij się. Proszę.- uklęknęłam koło niej.
-Nika dzwoń na pogotowie!- krzyknęłam do dziewczyny. Kiwnęła głową i
przyłożyła telefon do ucha. Mieszkańcy tylko nam się przyglądali.
***
Karetka właśnie przyjechała oraz policja. Przyjechał także weterynarz.
Uważnie oglądał stan ogiera. Lekarze badali Julię, a policja wszystko
badała. Musiałyśmy zeznawać. Już po wszystkim wróciłyśmy do stajni
odprowadzić konie, zabrałyśmy parę rzeczy koleżanki i pojechałyśmy
autobusem do szpitala. Siedziałam w poczekalni. Po mojej twarzy zaczęły
spływać łzy. Czemu ona? Czemu musiało się tak stać? Nikol pojechała do
Karina, który właśnie przechodził operację. Wiedziałam że będzie miał
uraz psychiczny. W tej chwili wszedł na korytarz lekarz i popatrzył na
mnie smutno.
-I co z nią?- spytałam.
-Jej stan jest poważny. Ale ma jeszcze szansę. Możesz do niej wejść.-
odpowiedział i odszedł. Wstałam i skierowałam się do białego
pomieszczenia. Leżała tam podłączona do czterech monitorów. W końcu coś
wymruczała.
-Powtórz proszę.- powiedziałam z nadzieją w głosie.
-...
Julia? Nikol?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)