Strony

środa, 31 sierpnia 2016

Od Lily Cd Matthew

-Dobranoc. Kocham cię.- powiedziałam do Matta który zamykał drzwi.
-Ja ciebie też- odparł.
-Za chwilę zwymiotuję.- odezwała się Nikol. Posłałam jej rozbawione spojrzenie i po chwili zasnęłam.

***

-Lil, obudź się! Jest już 7:30!- obudził mnie głos współlokatorki.
-Co?! Dlaczego mnie nie obudziłaś?!- zerwałam się z łóżka.
-Miałaś chyba strasznie mocny sen. Nie byłam w stanie cię obudzić.- wyjaśniła. Westchnęłam i szybko się ogarnęłam.

***

Za chwilę mam jazdę, a tu głupia grzanka nie chce się dopiec. Ch***a walić to! Wyjęłam tosta i wybiegłam do stajni. Miałam trzy minuty na zjedzenie, osiodłanie Moon i pojechanie na parkur. Po minucie na każdą czynność. Trudno, trzeba sobie w życiu radzić. Ale klacz chyba nie za bardzo ze mną współpracowała bo za każdym razem kiedy zakładałam Moon czaprak, ta zrzucała go na ziemie.
-Moon! Nie mamy czasu! Nie drocz się ze mną!- zganiłam ją. Klacz jedynie radośnie zarżała i zajęła się skubaniem boksu. Po krótkiej chwili gdy była już osiodłana szybko zaprowadziłam ją na parkur.
-Lily, czemu się spóźniłaś?- spytał na poważnie James.
-Przepraszam bardzo. Zaspałam. Obiecuję, że to się nigdy już nie powtórzy.- posłałam mu spojrzenie niewiniątka.
-No dobrze. Nikol, czemu jej nie obudziłaś?- zwrócił się do kłusującej dziewczyny.
-Nie dało się.- odparła z rozbawieniem. Instruktor cicho się zaśmiał, po czym kontynuował monotonny dialog. Lecz nie na długo. Moon jak to Moon, wredna istota, aczkolwiek piękna, chyba też była znudzona, więc postanowiła dla rozrywki sobie gryzła resztę grupy, rwała się na przeszkody, itd.
-Lily zapanuj nad nią!- krzyknął James.
-MOONLIGHT!!!! Stój!- wydarłam się i mocno chwyciłam za wodze. Klacz stanęła i wstrzymała oddech.
-Przyjdziesz z nią potem na dodatkową lekcję do mnie. A teraz spróbuj najechać na stacjonatę.- powiedział mężczyzna. Skinęłam głową i zagalopowałam. *Nie schrzań tego* powtarzałam sobie. Moon jednak przeskoczyła z zapasem.
-Brawo ślicznotko.- poklepałam ją.

****

Byłam wykończona tą jazdą. Postanowiłam wybrać się na przejażdżkę na oklep. Wiedziałam, że Moon jest wykończona więc zabrałam Szafira. Aktualnie jechałam tunelem drzew, gdy usłyszałam za sobą stukot kopyt. To był Matt.
-Co robisz?- zapytał powstrzymując Painta do stępa.
-A nic. Tak po prostu wybrałam się na przejażdżkę.- odparłam.

Matt?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)