-Kama, chodź do pani-zawołała moja siostra.-Hej siostrzyczko.
-Uważaj na słowa-powiedziałam patrząc jej w oczy.-Jestem starsza.
-Mam cię zaprowadzić, ale muszę wyczyścić konia-mrugnęła.-No wiesz, moją Ginger.
-Dam sobie radę-rzuciłam lekceważąco.-Gdzie jest mój pokój?
-Pokój numer 22. Mieszkasz z Arthurem, Matthewem i Meg. Dziewczyna z chłopakami jest na jeździe w grupie 1. Ty jesteś w grupie 3. Powodzenia i do zobaczenia. No ja idę , bo klacz się nie może doczekać.
-Ok. Do zobaczenia-na pożegnanie przytuliłam siostrę.-Poradzę sobie.
Wyciągnęłam pierwszą walizkę gdy wpadł na mnie chłopak .
-Hej. Ty jesteś Rose?-spytał. Miał ładne włosy.-Jestem Matthew.
-Taak. To ja. Mieszkamy razem w pokoju-odpowiedziałam.
W korytarzu przewróciłam się o wielkiego czarnego psa. Zza rogu wbiegł jego właściciel psa. Moja walizka się otworzyła wraz z kontenerem z którego wybiegła Lola. Wstałam i pobiegłam za nią.
-Nic ci nie jest?-chłopak wniósł moje walizki do pokoju.-Palisz?
-Tak. I piję. Sorki ale mam jazdę. Do zobaczenia .
-Niech ci będzie. Popilnuje psa-powiedział.
Poszłam po moje ciuchy na jazdę. Przebrałam się i pobiegłam do stajni.
Nagle wybiegła dzika klacz arabska. Złapałam ją ale próbowała mnie ugryźć. Jedna z dziewczyn odgoniła ode mnie klacz. Nikol rzuciła się do mnie a za nią szła Ginger. Instruktorka szła do nas z ponurą miną.
-Nic ci nie jest. Nie ugryzła cię?-spytała Nikol.-Jesteśmy zmęczone. To są nowe konie w naszej stajni. Idź do domu odpocząć.
Nie protestowałam. Kiwnęłam głową. Wstałam i pobiegłam do pokoju.
weszłam do pokoju i zobaczyłam iż jest ta dziewczyna o której mówiła mi Nikol. Weszłam do łazienki i umyłam się. Wyszłam i powiedziałam.
-Cześć , jestem Rose. My się nie znamy-uśmiechnęłam się.- A ty jesteś...Meg prawda? Nikol trochę mi o tobie mówiła. No i o twoim wężu.
-A, no tak mój wąż-powiedziała Meg.-Masz psa. Tak.Tego szczeżuję który przez pół godziny się wydzierał.
-No cóż. Nie widzę żadnego problemu. Wielki pies Arthura jest większym problemem-powiedziałam.-Nie uważasz?
Weszłam na taras i zapaliłam. Przy krześle leżała moja sunie. Po chwili usłyszałam kroki. Spodziewałam się Arthura lub Meg. Ale na taras weszła moja siostra a za nią Matthew. Kama był z nimi. Lola zamerdała na ich widok. Matthew usiadł z moją siostrą obok mnie.
-Jak pierwszy dzień w akademii?-zapytała z uśmiechem Nikol.
-Nieźle. Ale była już pierwsza sprzeczka z Meg. Poszło o Lolę.
-A może zagramy w pokera-naszą rozmowę przerwał Arthur.-Gramy.
-Ja gram-po raz pierwszy odezwał się Matthew. Po czym się uśmiechnął.-A wy dziewczyny? Umiecie grać?
-Tak- krzyknęłyśmy jednocześnie.-Gramy. To oczywiste.
Matthew miał coś takiego w sobie. Nie wiem co, ale coś miał. Zaczęliśmy grać. Po chwili dołączyła do nas Meg. Przeprosiła mnie i wspólnie zaczęliśmy grać na pieniądze. Zwycięzca zgarnął 4 tysiące. A zwycięzcą byłam ja i pozostałe dziewczyny. Meg dostała 2 tysiące a my podzieliłyśmy się po 1 tysiącu. Nikola poszła do swojego pokoju a my włączyliśmy horror.O 12:00 w nocy Arthur i Meg poszli spać. Mnie jeszcze nie obowiązywał regulamin jazd. Matthew siedział obok mnie przez godzinę a później poszłam umyć zęby. Wszyscy byliśmy dorośli ale były przecież zajęcia teoretyczne. To była moja pierwsza noc w akademii. Rano wstałam o 4:30. Poturlałam się w kierunku szafy z której wyciągnęłam ten o to komplet:http://ri.pinger.pl/pgr332/2bed02fd0012468851cd7e3a/ciuszki.jpg
Następnie weszłam do kuchni. Zrobiłam sobie śniadanie. Zaniosłam współlokatorom śniadanie. w następnej kolejce była Lorrein i Nikol. Następnie poszłam do stajni . Pogłaskałam Cobalta po czym poszłam do
Ginger. Dałam koniom jeść prócz Mariki ponieważ podobno boi się mężczyzn. Poszłam do naszego pokoju. Matthew wyszedł z sypialni i
założył koszulkę polo. ja zaś poszłam po moja torebkę. Wyjęłam z niej paczkę papierosów. Wyszłam na dwór zapalić. Matthew wziął ode mnie jednego papierosa i podziękował za śniadanie. Następnie poszliśmy do stajni. Po chwili Eldorado i Paint ścigały się nad jezioro. Nie mogłam przepuścić tego widoku. Wróciliśmy kłusem do stajni. A tam dostaliśmy ochrzan bo spóźniliśmy się. Następnie zagraliśmy w partyjkę pokera.
Była 14:26. Trochę wypiliśmy , a papierosy się skończyły. Wzięłam klucze od mojego Audi Q5 i wyjechałam z Matthewem na drogę. Prawdopodobnie wjechałam pod prąd i zderzyłam się z ciężarówką......
-Matthew?
-Rose?!
-Halo jest tam kto. Czy oni żyją?
Obudziłam się. Żyłam. Miałam poważny wypadek. Byłam w karetce. Gdy dojechałam w karetce od razu zaczęli coś robić przy mojej klatce piersiowej. Zastanawiałam się gdzie jest Matthew.
-Przepraszam, ale co z moim towarzyszem? Matthew Grey.
-Ach on nie ucierpiał prawie. Tylko dwa szwy. Ale ty jesteś w poważniejszym stanie. Masz skręconą kostkę. Ale najgorsze jest wstrząśnienie mózgu. Zostaniesz póki nie wydobrzejesz.
Tak przesiedziałam tu dwa miesiące. Siostra była przy mnie codziennie. Dawała materiały do nauki , zdjęcia Ginger i Kama. Ale na końcu przyjechała mnie odebrać wraz z moim psem, Lolą. Lola skakała przy mnie gdy tak szłam do samochodu. Usłyszałam że moja przybrana rodzina kupiła dla mnie nowy samochód.
Podeszłam do mamy po kluczyki po czym wsiadłam. Włączyłam silnik. Ruszyłam i jechałam sobie 60 kilometrów na godzinę. Lecz docisnęłam gazu i ruszyłam na autostradę. Jechałam 200 kilometrów na godzinę.
Lola siedziała na miejscu pasażera. w dwadzieścia minut dojechałyśmy na miejsce. Wysiadłam z samochodu zamykając go . Następnie pobiegłam do stajni i powitałam Ginger. Później osiodłałam Soft po czym prędko jej dosiadłam. Wjechałam na plac i zaczęłam ją ujeżdżać. Następnie wjechałam na Lemon i poćwiczyłam skoki. Rozsiodłałam klacz i poszłam się przebrać ubrałam na siebie ten komplet: dziś miała być impreza na tarasie. Nie wiedziałam gdzie się podziała moja siostra. Pewnie w stajni. No ale teraz dopiero musiałam wszystkich poznać. Luny też nie było więc miałam ją poznać na jutrzejszych zajęciach.
W nocy dobrze się spało. Lola wyjątkowo spała w moim łóżku. Następnego dnia wyszłam ubierając swoje zwykłe ciuchy. Wiedziałam że Lorrain lubi moje kanapki więc znów zrobiłam jej śniadanie. Weszłam do pokoju z tacką kanapek. Jeszcze spała ale postanowiłam ją obudzić
-Lorri, wstawaj śniadanie-powiedziałam głośno.-Do zobaczenia później.
-Pa-Powiedziała zaspanym głosem.-Dzięki za żarcie.
Wyszłam i druga taca powędrowała do Nikol. Następnie podeszłam do naszego pokoju. Przywitałam się z Meg i Arthurem. Matthew siedział i jadł śniadanie na tarasie. Ja usiadłam na kanapie i jadłam z współlokatorami
śniadanie. Włączyłam telewizor i przełączyłam na kanał muzyczny. Później weszłam na taras zapalić. Siedziałam tak z pół godziny. następnie zeszłam na dół i wsiadłam do samochodu. Zabrałam siostrę , Meg i Lorrain. Jedynym chłopakiem był Arthur. Wjechałam na autostradę do Niemiec. Wiedziałam że wczoraj był ostatni dzień nauki przed wolnym tygodniem.
-Jedziemy do Berlina-wykrzyczałam wciskając gaz.-Zwiedzimy całe Niemcy.
-Zgoda-krzyknęli chórem.-Jazda Rose.
-Już jedziemy.
Jechaliśmy 300 kilometrów na godzinę. Śmiałam się w niebo. To była ta najważniejsza rzecz dla nas. W O L N O Ś Ć.
Dostajesz 10 p. za opo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)