Nie wiedziałam, dlaczego, lecz znowu w moim ciele pojawiło się TO
uczucie. Nie znałam źródła jego pochodzenia, lecz odczuwałam lekką
przyjemność z jego pojawienia się. Spojrzawszy na usta Noah’a, przeszedł
mnie lekki prąd, zważywszy na to, że znajdowałam się bardzo blisko nich
nawet wtedy, gdy woda nie była już aż tak głęboka i nie musiałam się
bać utonięcia w jej krystalicznej, pomarszczonej toni. Czułam, jak z
delikatnością zaciskam palce dłoni na jego szyi, patrząc mu przy tym
niezmiernie głęboko w oczy. Byłam aż tak nachlana? Czy ja po prostu…?
Nie, to głupie.
- Coś wymyślisz.- przysunęłam wargi do jego ucha, mrucząc delikatnie.- Sądzę, że mnie znasz.
Nie odpowiedział nic, jedynie przenikliwie mi się przyglądał, jakby
próbując rozgryźć mnie, co mam na myśli. Szczerze powiedziawszy nie
wiedziałam, jak ma mi się za to odwdzięczyć, bo… W tamtej chwili zdałam
sobie sprawę, że zrobiłam to zupełnie bezinteresownie, jakby wirowanie
wokół Noah’a sprawiło mi przyjemność i mogłabym to robić, kiedy tylko by
mnie o to poprosił. Zaczynałam sama siebie nie poznawać, więc nic
więcej już nie powiedziałam, a tylko przytuliłam policzek do jego, dalej
będąc uczepiona na nim.
Gdy znaleźliśmy się na brzegu, poczułam, jak bardzo jest mi teraz zimno
bez ubrań. Wskakiwanie w samej bieliźnie było przyjemne tylko wówczas,
gdy znajdowałam się w wodzie, teraz jednak miałam co do tego
wątpliwości. Na moim ciele wystąpiła gęsia skórka, palce mi
zlodowaciały, nos podobnie, a dodatkowo, jakby moje ciało chciało
poinformować chłopaka dobitnie, że zamieniam się w kostkę lodu, zaczęłam
delikatnie trząść ramionami. Usłyszałam cichy śmiech koło swojego ucha,
więc odchyliłam głowę, by ujrzeć rozbawioną twarz Noah’a. Zmrużyłam
oczy, próbując zabić go wzrokiem.
- Komuś tu chyba jest zimno.- nie puściwszy mnie, począł zbliżać się do
ogniska, gdzie praktycznie rzecz biorąc, nie było prawie płomienia.
Na całe szczęście, pomyśleliśmy wcześniej, zostawiając niedaleko kilka
dodatkowych patyków na kolejne ognisko, ciut mniejsze od poprzedniego,
ale zawsze to coś. Zeskoczywszy z jego ramion, zgarnęłam je, układając
we wcześniej wyznaczonym miejscu na ogień i podpalając jeden z nich,
patrzyliśmy, jak pomarańczowo-czerwone języki oplatają drewno, ponownie
tworząc atmosferę ciepła. Usiedliśmy obok siebie cali mokrzy, wpatrując
się w żar, który muskał naszą schłodzoną przez ciesz skórę. Siedzieliśmy
w ciszy, co dla mnie nie było nowością, bo często lubiłam
pokontemplować w ten oto sposób otoczenie. Jednak teraz, zdawałoby się,
że każde z nas rozpatrywało ostatnie kilkanaście minut, które wydarzyły
się dość nieoczekiwanie. Wpatrywałam się w swoje splecione ręce, którymi
przygarnęłam pod brodę nagie nogi. Czułam, jak woda ścieka mi z włosów,
spływając małymi stróżkami po plecach.
- Wiesz, spieprz*liśmy sprawę.- zagaiłam, by przerwać jakoś milczenie,
które zawisło między nami splątane w naszych myślach.- Walenie nie
przyszły.- westchnęłam.
- Następnym razem się uda.- pocieszył mnie, unosząc przy tym lekko kąciki ust do góry.
- Następnym razem muszę się porządnie schlać, bo najwyraźniej tylko
wtedy tolerują moje towarzystwo.- stwierdziłam z powagą, wyjmując z
kieszonek spodni papierosy z zapalniczką. Podpaliwszy sobie jednego,
rzuciłam cały zestaw Noah’owi.
- Porządnie?- uniósłszy jedną brew do góry, zaśmiał się, wkładając przy tym papierosa do swych ust.- A to nie było porządnie?
Gdy pokręciłam przecząco głową, zaśmiał się.
- W takim razie zaczynam się bać.
- I słusznie.- oparłam rękę za swoimi plecami na trawie i odchylając głowę do tyłu, wypuściłam ze swych ust kłębek dymu.
Chłopak przyglądał mi się spod na wpół przymkniętych powiek, po czym
wypuścił w moją stronę chmarę szarości. Zaśmiałam się i odpłaciłam mu
się tym samym. Wyglądało to dziwnie, gdyż dopóki nie spaliliśmy swojego
tytoniu, każde z nas dmuchało, jak najmocniej się dało, na drugiego.
- Mam całe włosy w dymie.- skomentowałam, gdy powąchałam je. Krzywiąc
się delikatnie, zauważyłam kątem oka, że rozbawiłam tym chłopaka.
- Ej, ja też.- powiedział, gasząc peta.
Wstałam, a przechodząc obok niego, zmierzwiłam mu włosy, do których już się nieco przyzwyczaiłam.
- Nie próbuj mi tylko tego tak tu zostawiać.- podniosłam nasze
niedopałki, podreptałam nad wodę, a gdy ochlapałam je, wróciłam, by
ponownie schować je do pudełka.
- To ich taka mała trumienka?- zdziwił się, przyglądając się uważnie moim poczynaniom.
Pokręciłam przecząco głową, informując go, że to jedynie moje głupie
przyzwyczajenie. Otrzepałam się z ziemi i piasku, zaczynając się
ubierać. Widząc, co robię, Noah z lekkim ociągnięciem chwycił po swoją
koszulkę.
Siedzieliśmy, aż ognisko znowu się nie wygasiło. W tym czasie mój
niewyspany organizm dał o sobie mocno znać. Nie oszukujmy się- spanie
zaledwie kilka godzin po spożyciu takiej ilości alkoholu, nie było
wyśmienitym pomysłem. Położyłam się więc na trawie, a w ślad za mną
poszedł mój towarzysz. Rozmawialiśmy, byłam tego pewna, lecz
odpowiadałam na wpół przytomna, gdyż oczy miałam zamknięte. Pamiętam, że
nim zasnęłam, prawdopodobnie się do niego przytuliłam. Wytłumaczyłam to
sobie w sposób bardzo prosty- chciało mi być po prostu cieplej. Lecz
siebie nie oszukam…
Noaszek? :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)