Strony

niedziela, 4 września 2016

Od Alexandry do Lucasa


Siedziałam już dwunastą godzinę w samochodzie podziwiając mijane krajobrazy lub drzemiąc na przednim siedzeniu.
-Może zrobimy kolejny postój? -Mruknęłam patrząc na ciotkę, która nawet na chwile nie spuściła wzroku z jezdni.
-To nie będzie już potrzebne.-Stwierdziła wskazując na bramę, którą właśnie przejechałyśmy. Ciotka zanim zaparkowała wyprawiła mi jeszcze parę kazań.
-Sam przywiózł parę dni temu twoje rzeczy, więc wszystko powinno być już na miejscu.-Dodała, a ja w końcu wyszłam na zewnątrz. Kobieta wyszła z samochodu, po czym podeszła do mnie ze łzami w oczach. Zastygłyśmy na kilka chwil w szczelnym uścisku, po czym blondynka odsunęła mnie na długość ramion.
-Dzwoń do mnie czasami.-Szepnęła powstrzymując łzy.
-Będę...
-Rodzice byliby z ciebie dumni.-Stwierdziła, a ja uśmiechnęłam się lekko. Ciotka wsiadła do samochodu i odjechała. Westchnęłam kierując się z niedużą walizką w stronę akademii. Szybko odnalazłam sekretariat, gdzie miła blondynka wskazała mi numer pokoju. Ciągnęłam za sobą walizkę bawiąc się kluczykiem z numerem 52. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zostawiłam walizkę przy stojących z boku bagażach.
-Chyba póki co jestem sama.-Pomyślałam nie widząc cudzych rzeczy. Wzruszyłam ramionami i podeszłam do jednej z szaf. Otworzyłam ją oraz walizkę i zaczęłam układać ubrania na półkach. Po godzinie kiedy wszystko było już na swoim miejscu, postanowiłam dla rozluźnienia wybrać się na tor crossowy. Założyłam kombinezon i z kaskiem w ręku skierowałam się do garażu. Po paru minutach znalazłam swoje pomarańczowe cudeńko. 














Związałam włosy, sprawdziłam czy motocykl nie uległ żadnemu wypadkowi podczas transportu. Kiedy byłam pewna, że wszystko jest w porządku założyłam kask i wyprowadziłam go na zewnątrz. Skierowałam się na tor, który na szczęście nie był daleko. Wjechałam od razu na dość wysokie górki. Zauważyłam, że paru motocyklistów stoi z boku toru i wskazują na mnie.
Zakręty musiałam lekko asekurować nogą. Niestety transport musiał trochę rozregulować tylną oś. Nagle podjechał do mnie jakiś chłopak.
-Nieźle jeździsz. Nowy w akademii?-Spojrzałam na nieznajomego, który chyba nie zauważył, że ma do czynienia z dziewczyną. Nie odpowiedziałam tylko ruszyłam w stronę akademii. Zaparkowałam w garażu i ruszyłam w stronę pokoju. Na wieszaku zostawiłam kombinezon a obok kask i skierowałam swoje kroki pod prysznic. Ciepła woda zmywała ze mnie ślady podróży i wypadu na tor. Usłyszałam, że ktoś wchodzi do pokoju.
-Widzę, że moim nowy lokatorem jest pan niemowa.- Klęłam w tym momencie, że nie zabrałam ubrania do łazienki.
-Całkiem nieźle jeździsz. Szukamy członków do drużyny. Może chciałby dołączyć?-Chłopak nie przestawał mówić, jednak czułam, że nie przychodzi mu to łatwo.
Owinęłam się w ręcznik i wyszłam. Szatyn stał do mnie tyłem.
-A dziewczyny przyjmujecie?-Zapytałam, na co chłopak odwrócił się jak oparzony. Zaskoczony lustrował mnie wzrokiem. W końcu kiedy zorientował się, że stoję w samym ręczniku odchrząknął. Uśmiechnęłam się zadziornie i z ciuchami weszłam jeszcze na chwile do łazienki. Po paru minutach wyszłam kompletnie ubrana.

Lucas?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)