Gdy przyjęto mnie do akademii skakałam z radości,postanowiłam się wypakować. Weszłam do swojego pokoju. Nie było nikogo. Oglądając je nie sprawdziłam ilu jest osobowy. Ale to nic. Wszystkie swoje ciuchy ułożyłam w szafie. Przebrałam się w 1 z kilku moich stroi do jazdy konnej i poszłam powiedzieć, że wychodzę z akademika. Jak się dowiedziałam stajnia była nie daleko. Gdy dotarłam zobaczyłam pięknego konia, który stał przywiązany do słupa i czekał na jazdę. Wyglądał na holsztyna. Założyłam kask i kamizelkę. Wzięłam bat i podeszłam do konia.
-Witam! -Krzyknęła dziewczyna jeżdżąca na białym koniu.- Na jazdę?
-Tak! Co to za koń?- zapytałam z nadzieją, że na niego wsiądę.
-To jest Eldorado. Przygotowałam go dla jakiejś nowej. To ty?- zapytała z błyskiem w oku.
-Tak!-krzyknęłam a koń mnie uszczypnął- Auć…
-Nazywam się ….- nie dokończyła bo już wsiadłam na konia.
-Ja jestem Estriella. Proszę mi mówić Eska.- przedstawiłam się i przycisnęłam łydki.
Eldorado ruszył stępem. A pani przyglądała mi się i zapytała.
-A co już umiesz?
-Ja… Umiem galopować i skakać przez małe przeszkody.- odpowiedziałam dociskając jeszcze bardziej łydki.
-No to zacznij go sobie rozgrzewać. Kilka okrążeń w stepie i 2 kłusem. Później cały czas w kłusie 5 wolt. I później wolny galopik i znowu kłus.
Posłusznie zaczęłam robić okrążenia w stępie. Zrobiłam ich pewnie z 5. Następnie pani krzyknęła:
-Kłus i półsiad!
Więc dołożyłam bat i ruszyliśmy pięknym kłusem. Całe 2 okrążenia.
-I wolty.- powiedziała pani gdy dojechałam do niej.
Znowu dołożyłam bat i zaczęliśmy kłusować i robić wolty. Po skończonej rozgrzewce pani weszła na środek z długim batem ,a że nie jeździłam po ścianie pani dołożyła bata Eldowi i ruszył doskonałym galopem. Wyjechaliśmy na ścianę.
-Świetnie.- wyszeptałam mu.
Docisnęłam łydkę i ruszył szybciej. Galopowaliśmy ok.10 minut.
-STOP!- krzyknęła pani.- Teraz zatrzymania z kłusa do stępa i dołożenia do kłusa.
Zaczęliśmy kłusem i zatrzymywaliśmy się co chwilę. Na początku miałam problem ze wstrzymaniem Eldorado , ale później było OK. Pani ustawiła nam na środku przeszkodę 90 cm.
-Eska! Teraz ta przeszkoda!- powiedziała pani.
Ja skupiłam się na przeszkodzie i nakierowałam konia na nią. Bardzo się cieszyłam i nie zapanowałam nad koniem i skręcił.
-Eska! Panuj nad koniem! Jeszcze raz!- powiedziała poważnie instruktorka.
Najechałam jeszcze raz.
-Półsiad!- krzykneła instruktorka.
Eldorado przeskoczył ja płynnie i bez żadnego problemu.
-I wyżej.-pani podeszła do przeszkody i podniosła do 110.
-Przyśpiesz go!- krzyknęła pani gdy najeżdżaliśmy na nią.
-OK.!- odpowiedziałam i dołożyłam bat.
-Uda nam się Eldorado- szepnęłam do niego.
Eldorado wzbił się w powietrze i przeskoczył ją bez żadnego wysiłku. Ja opadłam w siodło zadowolona z siebie i Eldiego.
-Cudnie!- szepnęłam już głośniej do ucha Eldiego i pogłaskałam go.
Po 5 minutach odluzowywania go pani powiedziała bym już go poszła czyścić.
<Reszta w następnym opku>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)