Dziewczyna zapukała do drzwi i oddaliła się kawałek. Ja niepewnie zaczęłam odryglowywać zamki. Lotte weszła do mojego pokoju.
- Heh, dzięki - odpowiedziałam cicho, wymuszając uśmiech. Myślałam tylko o tym, żeby któraś z nas zmieniła temat, bo to było... dość dziwne.
- Nie ma sprawy - dziewczyna wbiła wzrok w podłogę.
- Ciekawe, co pan Rose zrobi Mateuszowi - zaśmiałam się, tym razem na prawdę.
- Możemy to sprawdzić! - zawołała Lotte. Po chwili na naszych twarzach zagościły złośliwe uśmieszki. Wybiegłyśmy z pokoju i udałyśmy się pod dom właścicieli.
- Wiesz, które to okno? - spytałam. wszystkie wyglądały tak samo.
- Chyba to - Lotte wskazała palcem jedno z nich. Stanęłyśmy na palcach i zajrzałyśmy do środka. Byłyśmy zawiezione, bo w środku siedział tylko pan Rose. Postanowiłyśmy przejść się do stajni i poszukać Mateusza. Lotte szła pierwsza, a ja za nią udawałam ninję.
- Co to jest? - spytała dziewczyna, pokazując czerwoną plamę na ścianie stajni.
- Ble, to chyba krew - skrzywiłam się.
- A co jeśli to koń!? - krzyknęła. Bez namysłu popędziłyśmy na padoki.
(Lotte?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)