Dziś rano obudziło mnie pukanie do drzwi. Szybko zarzuciłam szlafrok i otworzyłam drzwi. Od razu zobaczyłam promienny uśmiech Luny .
-Hej, podpisz te papiery- powiedziała podając mi długopis.
-A co to takiego?- zapytałam biorąc długopis.
-O opiece nad koniem.- powiedziała Luna.
-Cco?- zapytałam ze łzami w oczach.-Mam do opieki konia?
Zaczęłam skakać z radości. Gdy podpisywałam ręce trzęsły mi się.
-Dziękuje!- krzyknęłam i przytuliłam Lunę.
-Nie ma za co.- powiedziała i odeszła.
Ubrałam się i nakarmiłam kotkę. Poszłam do kuchni zrobić sobie jakąś małą kanapkę. Wsunęłam ją szybko i z niemal prędkością światła pogalopowałam do stajni dla koni do opieki.
Odszukałam boks podopiecznego.
-Heartbreaker- powiedziałam do konia.
Weszłam do boksu i przytuliłam konia.
-Słodki jesteś.-powiedziałam głaszcząc jego wzory na sierści.
-Zabierz go do myjki.- powiedziała pani sprzątająca.- I nakarm go.
-Dobrze. –powiedziałam i podeszłam do rozpiski karmienia.
godz.6.00 –Karmienie koni. Ok. . Heart musi mieć… troszkę tego i troszkę tego…
-Proszę koniku!- powiedziałam podając mu gotowe śniadanie.
Wszamał to bardzo szybko. Dałam mu póxniej wodę z witaminkami i wzięłam:
Coś do wytarcia go, szapmon, odżywkę, derkę i smar do kopytek.
Założyłam kantarek z uwiązem i otworzyłam boks. Heart był grzecznym koniem, więc wyszedł z boksu i czekał aż go zamknę. Powędrowaliśmy do myjki. Przywiązałam go.Najpierw delikatnym strumieniem polałam mu kopyta, strumień letniej wody powędrował wyżej i wyżej. W końcu cały wałch był mokry. Pod odpowiednią przykrywką znalazłam gąbkę Heart’a. Rękawicą natarłam go delikatnie szamponem i po kilku minutach spłukałam. Następnie powtórzyłam czynność tylko, że tym razem odżywką. Specjalnym szamponem namaściłam ogon i grzywę. Wszystko dokładnie spłukałam. Powycierałam nadmiar wody. Po krótkim postoju w myjce natarłam kopyta smarem i gotowe.Następnie na jego planie była wizyta w solarium. Zaprowadziłam go tam. On mógł tak ok. 2 minut. Więc przypiełam go i włączyłam na słabą moc. Po 2 minutach był już czysty i suchy. Teraz mogłam robić z nim co tylko mi się chce!
-Choć mały. Pójdziemy na lonżownik.- powiedziałam prowadząc go w stronę boksu by wziąć jego lonżę i sprzęt.
Przed wyjściem zawiązałam lonżę i zaprzęgłam go w uprząż. Wyprowadziłam na lonżownik i wzięłam bat tam leżący. Była godz. 7.00. Sprawdziłam czy nie jest spocony i batem delikatnie popędziłam go do kłusa. Kłus miał bardo dostojny. PO kilku minutkach kłusu popędziłam go do galopiku. Galop był już troszkę bardziej roztrzepany, więc po 10 minutowym galopie postanowiłam, że zaprowadzę go na chwilę do boksu i wyczyszczę jego sprzęt do jazdy konnej.Czyli siodło i ogłowie. Zaprowadziłam go do boksu i nakryłam ciepłą derką. Poszłam do siodlarni i odszukałam sprzęt Heart’a. Podniosłam siodło i dokładnie zaczęłam czyścić. Było skokowe. Po wyczyszczeniu zajęłam się czyszczeniem ogłowia i wędzidła. Owijki były czyste. Następnie napiersńik i wszystko czyste. Gdy skończyłam napotkałam dziewczynę mniej więcej w moim wieku.
-Hej!- powiedziałam.
-Cześć- odpowiedziała dziewczyna…
- O to ty Lily!- powiedziałam przystając.
-Tak. A ty Estriella. Spotkalyśmy się kiedyś na śniadaniu.- powiedziała.
-Ja musze iść do poodopiecznego.- odpowiedziałam i odeszłam.
Podeszłam do boksu i weszłam do niego. Nie zdejmując derki Heart’owi wzięłam go i zapięłam uwiąz, po czym wyprowadziłam go na pojedynczy padok obok innych koni. Odpięłam mu uwiąz i zostawiłam. Powróciłam do boksu z taczką i widłami. Czekała mnie ciężka praca. Więc właczyłam muzykę i zaczęłam po cichu śpiewać.
Link
W mgnieniu oka przy piosence uprzątnęłam siano z kupkami i wywiozłam na gnojarnie. W tej samej taczce przywiozłam siano,którym wypełniłam całą gołą podłogę. Siana było tak gdzieś z 12 cm od podłogi. Później wyjęłam stare owso ze żlobu i włożyłam nowe i świeże. Wypuściłam też wodę z poidła i wpuściłam nową.Po pracy wyszłam ze stajni i weszłam na padok z Heart’em. Zasnęłam tam. Obudziło mnie parskanie. Pewnie obudziłam się ok. 10.00 bo zauważyłam jak uczniowie Akademii wchodzą do stajni. Zauważyłam także dziewczynę, koleżankę Luny nazywała się Kiara. Był też tam chłopak Leo i dziewczyna Harley. Postanowiłam się z nimi zaprzyjaźnić. Zawiązałam Heart’owi uwiąz i otworzyłam bramkę. Wyszłam razem z nim i poszłam za rozmawiającymi członkami AMH.
-Hej!-przywitałam się radośnie.
-Hej.-odpowiedzieli razem patrząc na wałacha.
-Przydzielili Ci do opieki?- zapytał się chłopak.
-Owszem. A tobie kogo?- zapytałam wprowadzając go do boksu.
-Ja mam tą o to śicznotkę.-powiedział pokazując na boks na skos od naszego.
-Ja jeszcze nie mam.- powiedziała dziewczyna.
-Jeśli będziesz chciała to będziesz mi mogła pomagać z nim. A może wybierzemy się na tor crossowy?- zapytałam.- Chcę przetestować Heart’a.
<Harley? Leo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)