Szłam wzdłuż pastwisk dość zrezygnowana kiedy ujrzałam Castiela siedzącego na trawie z psem i pięknym Angloarabem.
- Czy coś się stało? – zapytał chłopak i porozumiewawczo pokiwał głową abym dosiadła się do niego. Przeszłam przez ogrodzenie pastwiska i usiadłam obok. Uśmiechnęłam się i zapytałam:
- Jest przepiękny jak się nazywa? – patrzyłam na konia i pogłaskałam go po głowie bardzo ostrożnie
- Atlantic, wałach którym się opiekuje. Mój najlepszy przyjaciel. A to jest Revee, moja Husky. – wskazał na suczkę siedzącą obok niego.
Pogłaskałam obydwa zwierzaki i od razu było mi lepiej.
- A teraz opowiadaj co się stało? – powiedział rozentuzjazmowany chłopak
- Nie no to głupie jest… ale kurde martwię się że sobie tutaj nie poradzę. – zażenowana sobą skuliłam się i patrzyłam się w ziemię.
- Daj spokój przecież….
Zanim chłopak zdążył skończyć usłyszeliśmy szczekanie, bardzo dobrze znane mi szczekanie. Była to moja najukochańsza Xara pędząca w naszą stronę. Przeskoczyła ogrodzenie i już po chwili tuliła się do mnie. Castiel uśmiechnął się i zapytał:
- A cóż to za psina?
- To moja Xara. Mój tata czeka przed wjazdem na pewno mu uciekła straszne jest do mnie przywiązana i niecierpliwa. Mam nadzieje, że nic złego nie zrobiła. – powiedziałam głaszcząc suczkę
Nagle usłyszeliśmy dziwny trzask.
<Castiel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)