Strony

niedziela, 27 listopada 2016

Od Hayley - kupno konia

Dzisiejszego ranka byłam tak podekscytowana jak jeszcze nigdy w moim życiu. W końcu jadę kupić mojego własnego konia! Takiego o którym ja będę decydowała, a nie ktoś inny. „Mojego wymarzonego.” Od godziny 5 byłam na nogach. Z podniecenia zapaliłam 2 jointy (chociaż nie powinnam). Ogarnęłam się bardzo szybko. Uczesałam się w luźnego koka, nie malowałam się w ogóle i ubrałam dresy. Miałam bardzo długą drogę bo musiałam jechać aż do Springfield w Missouri. Na całe szczęście Ryan jechał razem ze mną. Mieliśmy wyjechać o 6 żeby o 20 być na miejscu. Wybrałam 3 konie na jazdę próbną: Tiranę, Damarisa i Surfinię. Wszyscy byli przedstawicielami mojej ukochanej rasy Trakeńskiej. Szalałam z zachwytu wiedząc że już dzisiaj jeden będzie moją własnością.
Równo o 6 byłam już pod autem mojego ukochanego. Kiedy przyszedł rzuciłam mu się na szyję ze szczęścia i pocałowałam go. Bez zbędnego przeciągania ruszyliśmy. Podróż przebiegła nam bez większych trudności. Mieliśmy w sumie dwa postoje. Na ostatnich 100km nie mogłam usiedzieć w miejscu. O 19.45 byliśmy na miejscu i naszym oczom ukazała się piękna stadnina:

Przebrałam się w strój do jazdy i weszliśmy do środka. Od razu poszłam do biura gdzie byłam umówiona z panem Natanielem Castle. Przywitałam się z nim i uprzejmie rozmawialiśmy przez chwilę. Zapytał mnie, którego konia chcę wypróbować najpierw. Odpowiedziałam, że Tiranę i przeszliśmy do stajni. Moim oczom ukazała się śliczna gniada klacz trakeńska. Przywitałam się z nią i zaczęłam ją czyścić.
Beauty Boy by HestefotografJuż od początku coś było nie tak, ale stwierdziłam że damy sobie szansę. Na jeździe tak bardzo źle mi się z nią współpracowało, że już po 20 minutach zrezygnowałam. Jako kolejnego konia wybrałam Damarisa i to właśnie był strzał w dziesiątkę. Kiedy go zobaczyłam zakochałam się:

Przepiękny kasztanowaty ogier z odmianami na nogach, Glowie i lewym boku. Kiedy tylko do niego podeszłam coś zaiskrzyło. W czasie oporządzania był bardzo grzeczny, zaplotłam mu też koreczki ewidentnie mu się to podobało. Na jeździe był idealny, jego chód mnie po prostu rozbroił. Kiedy skoczyliśmy parkur o wysokości 120cm całkowicie skradł moje serce. Był jeszcze młody więc był idealnym koniem do ustawienia go pod siebie.
Po godzinnym treningu byłam już pewna, że to jego chcę ze sobą zabrać do akademii. Zostawiłam go Ryanowi, aby chłopak przygotował go do transportu, a ja zaś udałam się wypełnić wszelkie formalności. Zmuszona byłam zapłacić za niego 5000$ więcej, ale w innym przypadku skończył by jako koń do powożenia.
O 23 byliśmy już w drodze do akademii: Ja, Ryan i Damaris. Mój Damaris.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)