Obudziłam się gdzieś około ósmej, sądząc po położeniu słońca
na niebie. Usiadłam u siebie w śpiworze i zobaczyłam, że Jonathan strasznie się
wierci. Chyba śniło mu się coś złego... Jego wiercenie podczas snu,
przypomniało mi mój sen, a raczej koszmar, który prześladował mnie dzisiaj w
nocy. Nie wiedziałam czy mam go obudzić czy nie, bo co jakiś czas się
uspokajał! W końcu jednak zdecydowałam się, że go jednak obudzę, bo nie mogłam
patrzeć jak nerwowo się wierci.
Dotknęłam go delikatnie za ramię i zaczęła nim lekko
potrząsać mówiąc do niego ni to cicho, ni to do siebie.
- Jonathan? - zaczęłam - Jonathan! Obudź się! - mówiłam cały
czas. W końcu podziałało i chłopak się obudził, a raczej się poderwał z lekka
zdenerwowany. Patrzył na mnie jakby nie wiedział przez chwilę co ja tu robię i
czy to nadal jest sen...
- Miałeś chyba zły sen, więc Cię obudziłam! - powiedziałam
od razu - Naniosę drewna i coś zaraz zjemy przy ognisku - powiedziałam, po czym
wyszłam z namiotu, zostawiając go samego.
Zaczęłam nosić drewno i ułożyłam je tak, żeby utworzyć male
ognisko. W końcu, pojawił się jasny i ciepły ogień. Po chwili z namiotu
wyczołgał się Jonathan i wyjął ze swojego plecaka kilka kiełbasek, które
później nabił na dwa patyki. Ustawiliśmy kiełbaski tak, żeby ogień je smażył, a
później usiedliśmy wygodnie, wyczekując na śniadanie.
- Irma? - zaczął - Powiesz mi o tym swoim śnie dzisiaj? -
spytał ostrożnie. Łatwo się nie poddawał, co trzeba było mu przyznać! Przez
chwilę milczałam, bo się wahałam.
- To naprawdę nic takiego... - próbowałam się wykręcić.
- Irma... Wiesz sama, że to kłamstwo! - odezwał się
spokojnie - To jak się wierciłaś nerwowo przez sen i jak się nagle obudziłaś
spanikowana, wiele mówi - dodał jeszcze solidny argument. Spojrzałam na niego a
raczej w jego oczy. Wiedziałam że nie odpuści i że będzie do tego wracał, więc
postanowiłam mu powiedzieć prawdę.
- Tylko obiecaj, ze nikomu nie powiesz! - powiedziałam do
niego niemal błagalnie.
- Obiecuję! - powiedział i spojrzał na mnie wyczekująco.
- Co noc od paru miesięcy śni mi się ten sam koszmar... -
zaczęłam - Jestem w jakimś ciemnym lesie i patrze się początkowo w górę by
zobaczyć gdzie jestem.... Czuję że ktoś mnie obserwuje a później zrywam się
gwałtownie do ucieczki, tak jakby ktoś mnie gonił i chciał mi zrobić coś złego!
Później dochodzi jeszcze czyjś głos, który mówi że nie ucieknę i że mnie
znajdą, gdzie kol wiek jestem... Później budzę się cała zlana potem i ciężko
oddycham jakby serce mi miało zaraz wyskoczyć z klatki piersiowej. -
opowiedziałam chłopakowi wszystko - Przez ten koszmar, najchętniej w ogóle bym
nie spała... Czuję że to ma związek z wypadkiem, w którym zginęli moi rodzice,
choć pewnie to głupie! I kompletnie bez sensu! - dodałam jeszcze szybko, by
chłopak nie myślał, że zwariowałam! Bałam się że jednak moje sny mogą mnie
przed czymś ostrzegać... Modliłam się jednak, żeby tak nie było!
< Jonathan? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)