Strony

poniedziałek, 26 grudnia 2016

Od Lily C.D Daniel

-Daniel, ja...- próbowałam dalej coś mówić.
-W porządku...- uśmiech znikł z jego twarzy. -Pójdę się zająć końmi. Do zobaczenia.- pomachał ręką. Poczułam ostatnią łzę spływającą po policzku. Muszę być twarda. Tak dawno nie płakałam... Zastanawiając się chwilę nad jakimś cichym kątem dla siebie stanęło na drzewo rosnące na padoku. Dawniej przesiadywałam tam większość swojego wolnego czasu. Wspinałam się powoli starając sobie przypomnieć każde wspomnienie związane z tym drzewem. W końcu położyłam głowę na gałęzi okrytej szorstką korą i tak po prostu odpłynęłam.

-*-*-*-*-*-

-Lily? Obudź się.- czyjaś dłoń potrząsnęła moim ramieniem kilka razy. -Jedziesz ze mną na przejażdżkę?- odrobinę wypuściłam wzrok spod powiek na jasne światło. Co prawda nadal moje miejsce było osłaniane przez liście od słońca, mimo to nadal było jasno.
-Daniel? Uch... Jadę, daj mi pięć minut. A możemy iść na parkur? Nie chce mi się za specjalnie wyjeżdżać.
-Jasne. Będę na miejscu. Tylko... weź mi pomóż stąd zejść.- poprosił. Zaśmiałam się szczerze. Chyba pierwszy raz od dawna. Wyciągnęłam starą linę którą kilka lat temu położyłam na wszelki wypadek gdyby nadarzyła się taka sytuacja jak teraz. Chłopak sprawnie obwiązywał nią konar i licząc, że będzie się trzymać zaczął powoli stawiać nogi zaciskając swe duże dłonie na sznurku. Mieć nadzieję, jedno, mieć pewność, drugie. Nie zdałam sobie sprawy jak na moich oczach przywiązany koniec powolnie się odwiązywał. Koniec końców nie skończyło się to źle gdyż Daniel był już prawie u ziemi. Nie zamierzałam tracić czasu na linę. Ostatni raz popatrzyłam w dół na ziemię, i zsunęłam się z gałęzi czekając na twardą ziemię.

~*~*~*~*~*~


-Ustawisz tą stacjonatę trochę wyżej?- wysłałam pytanie w stronę chłopaka który sobie ustawiał niższy parkur dla siebie. Skinął głową i podwyższył belkę. Stuknęłam stopą bok Spartana by zagalopował. Uniosłam się nad siodłem gdy gniadosz podniósł przednie kopyta ku przeszkodzie. Przez chwilę zwiśliśmy w powietrzu, by potem wylądować po drugiej stronie. Ogier nie dotknął belki, czym nagrodzony został głaskaniem.
-Ty spróbuj.- zachęciłam chłopaka. Skinął głową. Powtarzał ze spokojem moje ruchy.

Daniel?
Schrzaniłam. Wiem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)