Strony

piątek, 30 grudnia 2016

Od Shawna C.D Lily

No cóż, kotka najpewniej nie zrobiła tego celowo, ale gdy widziałem tą niepozorną bestię stojącą na rogu, mógłbym przysiąc, że posłała mi sarkastyczny uśmieszek.
- Ty... jak mogłaś zrobić coś takiego! - krzyknąłem do Candy, a ta w pełni swojego majestatu zwiała z miejsca popełnienia przestępstwa. Lily kolo mnie nie mogła powstrzymać się od wybuchu niekontrolowanego śmiechu, ale po chwili w końcu musiałem do niej dołączyć.
- Idę przebrać skarpety i buty, jak chcesz, możesz za 15 minut wstąpić do mojego pokoju - podjąłem nieudaczne próby dostania się do pomieszczenia mi przydzielonego nie brudząc wszystkiego na mojej drodze. Udało mi się dokuśtykać do pokoju i przemyć trampka i skarpety, a później założyć nowe. Wcześniej jednak sprawdziłem, czy w następnym bucie też nie ma przypadkiem miny. W końcu usiadłem na łóżku i w oczekiwaniu na dziewczynę wyciągnąłem mój laptopik, nie zapominając o aparacie. Ustawiłem także zdjęcie, które odkąd pamiętam było mi nierozłączne na szafce nocnej. Właśnie zacząłem przeglądać zdjęcia, kiedy dębowe drzwi się otwarły.
- Cześć, oto jestem! - Lily stanowczo weszła do pomieszczenia. Od razu zaczęła się interesować rzeczami, których widok widocznie nie był jej codzienny.
- O, co to za aparat? Nie widziałam jeszcze podobnego, wygląda na profesjonalny. Zajmujesz się fotografią? - spytała zaciekawiona, wskazując na moją lustrzankę.
- Tak, od zawsze mnie to interesowało. To Nikon D500. Mogę ci pokazać kilka zdjęć, które kiedyś zrobiłem - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Brunetka zaciekawiona oglądała fotki, które jej wskazałem. Pierwsze z nich były z mojej podróży, następnie niechcący pokazało się jedne z tych, na których widniały zwierzęta we Francji, jakie wcześniej dokarmiałem.
- Wow, są naprawdę świetne! Wydaje mi się, że posmutniałeś - niepewnie zauważyła Lil.
- To są zdjęcia pupili, którymi opiekowałem się przedtem, u ciotki - wtedy nagle postanowiłem opowiedzieć coś, co mnie strasznie dręczyło, ale nie mogłem nikomu przekazać - własną historię - Urodziłem się w USA, ale w wieku 11 lat moi rodzice zginęli w wypadku. Musiałem pojechać do cioci we Francji, stara dziwaczka. Mimo wszystko oprócz niej nie miałem nikogo na świecie, więc jakoś ją znosiłem. Opiekowałem się w tym czasie przybłędami w ulicy, niechcianymi kotami, kundelkami i ptakami ze zwichniętym skrzydełkiem. Jeździłem bardzo rzadko, bo sąsiad wyciągał ode mnie bajońskie sumy, a nie było innej stajni w okolicy. Nie miałem żadnych przyjaciół oprócz pupili. Zawsze marzyłem o tym, żeby być w końcu wolnym, ale musiałem czekać do osiemnastki. Kiedy ją skończyłem, znalazłem tą akademię i znowu przejechałem kawał świata, żeby tu przyjechać. Teraz czuję tęsknotę, ale tylko za jednym - za tamtymi zwierzętami.
Nie wiem, jak to zrobiłem, tak jakoś łatwo poszło. Ale poczułem jakąś ulgę.
- Nie martw się. Tutaj też jest dużo potrzebujących zwierząt, które tylko na ciebie czekają. na dodatek, będziesz mógł jeździć konno codziennie i na pewno znajdziesz przyjaciół - pocieszała Lilka. Dla kogo innego pewnie byłoby to słabe pocieszenie, ale dla nie - wręcz przeciwnie.
- Właściwie to już jednego znalazłem - kąciki moich ust poszły w górę - Co powiesz na jakiś film, mam kilka na laptopie i jeśli się nie mylę można to podłączyć do telewizora.
- Właściwie... Dobry pomysł! Pójdę po coś na przekąski, a ty w tym czasie znajdź odpowiedni film. Tylko nie romansidło! - dziewczyna na mój pomysł zareagowała pozytywnie i wstała, kierując się do drzwi.
- Szczerze ich nie znoszę. Co wolisz - horrorek, thriller, science-fiction czy co tam innego wolisz?

Lilka? Idealne nie wyszło ale ujdzie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)