Westchnąłem ciężko i potarłem kark, który momentalnie
zesztywniał.
- Przepraszam… - zacząłem, bo widać było, że uśmiech na
ustach dziewczyny przybrał na nerwowości, po czym zbladł całkowicie.
Ująłem jej dłoń i poprowadziłem ją do ławeczki, na której
mogliśmy usiąść i spokojnie porozmawiać. Nie protestowała, wręcz przeciwnie,
opadła na siedzenie z wyraźną ulgą.
- Dzwoniła moja mama… Ona… no cóż, pochodzi z Tajwanu i
nawet jeżeli od ponad dwudziestu pięciu lat nie mieszka w swojej ojczyźnie, to
wyniosła z domu sporo tradycji. W jej rodzinie aranżowane małżeństwa nie były
niczym niezwykłym, a wręcz przeciwnie… Sama z resztą za mojego ojca wyszła bo…
była to część pewnej umowy, którą zawarł mój ojciec z moim dziadkiem. Długa
historia… Sprowadza się jednak do tego, że mama, mimo, że zgodziła się na
europejskie standardy wychowania, postawiła sobie za cel znaleźć mi odpowiednią
żonę.
- Och… - wyrwało się Jade, bo aż za dobrze zrozumiała mój
przydługi jednak wywód.
- No właśnie… Znów wypaliła to swoje „a pytała o ciebie
ona”, naprawdę mam już tego dość, więc po prostu powiedziałem, że kogoś mam. I
wpadłem z deszczu pod rynnę, bo zarzuciła mnie pytaniami odnośnie twojej osoby,
a na końcu stwierdziła, że chciałaby poznać cię osobiście…
Skrzywiłem się i jęknąłem. Wszystko wydawało się iść… za
szybko. Tak, byłem pewien, że kocham Jade i miałem nadzieję, że to co ona czuła
było równie pewne i szczere, ale…. Byliśmy ze sobą tak krótko. Nie zdążyliśmy
się sobą jeszcze nawet nacieszyć, a już mieszać mieli się w to inni. To nigdy
nie wróżyło nic dobrego. Zwyczajnie nie i koniec. Już nie raz stawałem przed
tym, że moje związki komuś nie odpowiadały. A to ojciec marudził, że dziewczyna
nie taka lub zwyczajnie mam się zająć ważniejszymi sprawami, to znów mama
dawała mi po cichu znać, że cos jest nie tak, innym razem wtrącił się ktoś
znajomy. Koszmar.
Miałem ochotę wziąć Jade w ramiona, schować ją w nich i
zaszyć się z nią w jakimś miejscu, które odizolowane byłoby od wszystkiego, co
mogła w jakikolwiek na nas wpływać. Chciałem żyć tylko z nią. Z tym, że było to
niemożliwe i zdawałem sobie z tego sprawę.
- Wiem, że narobiłem niezłego bałaganu… - zacząłem i nie
wiedziałem co dalej.
Mogłem jedynie mieć nadzieję, że wszystko się jakoś
poukłada. Mama owszem była dość konserwatywna (gdyby się dowiedziała, że
sypiałem już z Jade, głowę by mi ukręciła przy samym tyłku), ale wbrew pozorom
tolerancyjna i miała ogromne serce. Byłem pewien, że polubi Jade. Przynajmniej
tę jej delikatniejszą stronę.
- Więc… kiedy to… mogłoby dojść do skutku? – spytała moja
dziewczyna z wahaniem.
- Raczej nie w ciągu najbliższych dwóch tygodni, a nawet
jeżeli to zapowie się wcześniej… Zawsze to robi.
- Ok… A twój tata? – tu dziewczyna przełknęła głośno ślinę.
Tak, słyszała już nieco o nim ode mnie.
- Zapewne będzie zajęty… Zazwyczaj tak jest. Mama podróżuje
głównie z moją ciocią – dodałem.
<Wybacz za długość, ale…. No tak wyszło (‘: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)