Strony

niedziela, 8 stycznia 2017

Od Aleksandra C.D Jade


Po dość bolesnym badaniu, które obejmowało dość wnikliwe oględziny kończyny, włącznie ze sprawdzaniem zakresu możliwego ruchu, pielęgniarka pewnie stwierdziła, że kostka jest skręcona i to dość poważnie. Kończynę trzeba było usztywnić. Po wcześniejszym założeniu okładu, ruszyła więc do przyległego pomieszczenia po odpowiednie do tego celu przybory.
- Nie lubię chodzić po lekarzach… Ani nawet tego, jak tu pachnie – westchnęła Jade, ledwie pielęgniarka odeszła od kozetki, na której ją ułożyłem.
- Ja też nie, ale w takich miejscach przyszło mi spędzić spory kawałek życia – rzuciłem i skrzywiłem się.
Dalszą wymianę zdań przerwała pracująca tu kobieta, która wróciła z odpowiednimi przedmiotami.
Stałem cały czas przy blondynce, starając się jakoś odciągnąć jej uwagę od zabiegu, który zdecydowanie nie mógł należeć do przyjemnych. Było to widać choćby po tym jak Jade mrużyła oczy, zaciskała szczękę i oddychała chrapliwie. Mimo to pewien jestem, że nie jedna inna osoba wyłaby z bólu.
- Zrobione – poinformowała pielęgniarka. – Gdyby coś się działo proszę przyjść, ale w normalnych, dziennych porach jeżeli byłaby taka możliwość – mówiąc to powstrzymała ziewnięcie. Mimo widocznego zmęczenia wręczyła mi reklamówkę z lekami, poinstruowała nas jak robić okłady i pogroziła Jade, że jeżeli będzie nadwyrężać kostkę może się to skończyć nawet operacją. Tak więc blondynka przez najbliższe dni miała być niemal przykuta do łóżka co potwierdziła tylko pielęgniarka wypisując zwolnienie, które wyłączało dziewczynę z zajęć. Jutro dziewczyna miała też otrzymać kule, które umożliwiłyby jej poruszanie się na krótkich dystansach, co nie zmieniało faktu, że potrzebowała opieki.
Podziękowałem, przeprosiłem za najście i pożyczyłem kobiecie dobrej nocy, po czym wziąłem Jade na ręce i ruszyłem w stronę jej pokoju.
- Więc… chorowałeś na coś? A może lubiłeś bijatyki lub sporty ekstremalne? – spytała dziewczyna. Miałem wrażenie, że drugie pytanie dodała tylko od tak, żeby nieco zakamuflować uśmiechem swoją ciekawość.
- Byłem raczej chorowitym dzieckiem, jak to wcześniak, ale nie było ze mną nigdy aż tak źle. Gorzej z moją mamą – wzmocniłem nieco uścisk. Jakoś tak… odruchowo. Zawsze miałem silną potrzebę dbania o innych. Starałem się z całych sił zatrzymać przy sobie to, co było dla mnie cenne. – Chorowała na serce…
- Wyzdrowiała? – Padło kolejne pytanie. To z nutą troski i nadziei w głosie.
- Po przeszczepie bardzo jej się poprawiło, nawet jeżeli do tej pory musi brać leki, jeździć na kontrole no i musi unikać większych wysiłków. Wcześniej zawsze starałem się być przy niej, kiedy zabierali ją na kolejne badania.
Zamilkłem, bo i nie miałem nic więcej do powiedzenia. Nie było potrzeby zagłębiać się w niemiłe szczegóły. Wystarczyło, że z mamą było lepiej, że żyła i mogła się tym życiem cieszyć nawet mimo pewnych ograniczeń. Tylko to było ważne.
- Dziękuję… po raz kolejny – Jade uśmiechnęła się do mnie kiedy delikatnie postawiłem ją przed drzwiami do jej pokoju.
Wymieniliśmy się jeszcze numerami telefonów, a blondynka dostała przykaz, że ma do mnie dzwonić gdyby coś się działo. Obiecała w końcu, że zadzwoni. Chciałem jeszcze pomóc jej wejść do pokoju, jednak kiedy sięgała po klucze ktoś otworzył drzwi.
- Co ty się tak szlajasz po nocach, co? – odezwał się mężczyzna, stojący w progu i spoglądający na Jade z lekką irytacją.
- Sorry, jeśli cię obudziłam – burknęła dziewczyna po czym przedstawiła nas sobie szybko. Stwierdziła też, ze dalej da sobie radę sama, nie pozostało mi więc nic innego jak się pożegnać.
Idąc na powrót do swojego pokoju zastanawiałem się kim był dla dziewczyny ten mężczyzna… Tomas… Był tylko znajomym? Przyjacielem? Kimś więcej?
Pokręciłem głową, chcąc odgonić absurdalne myśli. Przecież to nawet nie była moja sprawa. Znałem Jade ledwie jeden dzień. Owszem, czułem już do niej sympatię, być może nawet odwzajemnioną, ale… to było tylko tyle.
Wyłączyłem laptopa, an którego ekranie wciąż zatrzymane były napisy końcowe horroru i ruszyłem do łazienki. W końcu jutro miałem wcześnie wstać, a to dla mnie nigdy łatwe nie było…

<Jade? Koperek jest chyba deczko zazdrosny> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)