Zdecydowanie to nie był idealny moment, w którym to chciałabym ujrzeć przed sobą kota, w dodatku próbującego w niezwykle głośny sposób zaskarbić sobie naszą uwagę. Z początku starałam się go zignorować, udając, że kompletnie nie rusza mnie fakt, że jego śnieżnobiała osoba zasiadła tuż nieopodal nas. Potem jeszcze próbowałam go odgonić, cokolwiek miało to oznaczać, byleby zadowalało mnie to w skutkach. Nie udało się, bowiem kociak już po chwili jak gdyby nigdy nic leżał obok nas, w "subtelny" sposób sugerując, aby ktokolwiek zwrócił na niego uwagę. Na miauczeniu się nie skończyło - uparcie wpatrywał się w nas, aby ułamek sekundy później zaatakować twarz Aleksandra, którego to miał w większym zasięgu swych łap, aniżeli mnie. W końcu nie wytrzymałam, kiedy w akompaniamencie otrzymałam śmiech ukochanego, którego najwidoczniej śmieszyła moja frustracja, z każdą minutą zresztą coraz bardziej rozsadzająca mnie od środka.
- Obiecuję, że zaraz po tym kocie nie zostanie nic, jak kilka zabawek i niezbyt dobra karma - fuknęłam w końcu, lekko odganiając puchatą kulkę w stronę misek, które wciąż i nadal stały napełnione w taki sposób, który zadowalałby nawet najbardziej wybredną istotę. Wyglądało na to, że zebrało mu się na zabawę, co oznaczało równocześnie, że nastał koniec naszych przyjemności, co nie ukrywam, niezbyt było mi na rękę.
- Ojj, daj spokój... Kiedyś się nauczy - stwierdził brunet, drapiąc kociaka po grzbiecie.
- Umh, dobra, już wam nie przeszkadzam - wymamrotałam, podnosząc się zarówno z torsu chłopaka, jak i z łóżka, na rzecz powolnego podreptania w kierunku szafy. Przekopując się pomiędzy swoimi rzeczami, w końcu dojrzałam na samym krańcu półki koc, którym szczelnie się opatuliłam. Wodząc jeszcze kilkanaście sekund po pokoju, aby ujrzeć w efekcie kolejny upragniony przeze mnie przedmiot, jakim był telefon, usadowiłam się na drugim końcu łózka, nie zwracając już nawet najmniejszej uwagi na kota, który to odnalazł aprobatę w postawie Aleksandra. W rzeczywistości, pomimo że dosyć dobrze wychodziło mi udawanie obruszonej na całą resztę świata, nie potrafiłam ukrywać faktu, że wciąż najzwyczajniej byłam cholernie szczęśliwa, wręcz w takim stopniu, że już praktycznie niczego mi nie brakowało. Cieszyłam się nawet z naszego małego, kociego dziecka, pomimo, że potrafiło solidnie grać na moich nerwach, podobnie do tego, jak udało mu się to chwilę wcześniej. Mimo to, nie potrafiłam znieść myśli, że nasze ukochane kociątko może wrócić we wcześniejsze miejsce, w którym to żyło na początku swego żywotu. Co prawda było ogromne prawdopodobieństwo, że jest zwyczajną przybłędą, co jednak wciąż nie zmieniało faktu, iż był chociażby mały procent szansy na to, że ktoś się odezwie, za pewne w najbardziej przez nas nieoczekiwanym momencie. I, choć w założeniu żadnego z nas miało się do niego nie przywiązywać, to wyglądało na to, że znalazł u każdego z nas miejsce dla siebie, stojące zresztą dla niego obszernym otworem. Wystarczyło te kilka dni, aby puchata kulka stała się częścią naszej codzienności, a każde z nas zastanawiało się tylko, gdzie postawić kubek z ukochanymi przez nas napojami, w taki sposób, aby kociątko nie mogło go strącić. Aby graniczyło to z cudem, bo stworzonko nie dość, że było sprytne, to w dodatku niesamowicie zwinne.
- Jade nooo... - mruknął do mojego ucha Aleksander, w sposób na tyle nagły, że wcześniej nie byłam w stanie zarejestrować momentu, w którym znalazł się tuż obok mnie. Jednym, sprawnym ruchem pozbawił mnie ukochanego kocyka, i nie zważając na jakiekolwiek protesty z mojej strony, popchnął mnie delikatnie tak, że teraz to ja leżałam na plecach. Właściwie, to mogłam mówić co chciałam, ale niezaprzeczalnym było, że stawianie oporu w stosunku do niego... No cóż, niezbyt mi to wychodziło. Robiłam to bardziej dla samego faktu, który nie wiedząc za bardzo po co, ale wcześniej sobie obrałam.
- Ja wciąż jestem silną i niezależną kobietą - prychnęłam pod nosem, widząc, jak brunet sądzi już, że za pewne dałam za wygraną
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)