Mało powiedziane, że byłem przerażony w momencie, w którym powieki
Holiday zamknęły się na dobre. Jej oddech nagle zwolnił, choć wcześniej
był bardzo przyspieszony po dłuższej chwili śmiechu, ale nie ustał
całkowicie, co jako jedyne podtrzymywało mnie na duchu. Zmartwiło mnie
jednak to, że jej twarz zbladła, mimo, że już wcześniej była bardzo
blada, a z jej ust nie wydobywało się żadne słowo czy też nawet nic
nieznaczący mruk.
Gorący napój i własne posłanie zeszły na bok, bo wtedy nie myślałem o
niczym innym, żeby czerwonowłosa kontaktowała ze światem. Źle się czułem
z myślą, że to przeze mnie jest w takim stanie a nie innym, co
spowodowane było moim idiotyzmem i tym, że jak zwykle najpierw zrobiłem,
a potem pomyślałem. Nie zdawałem sobie wcześniej konsekwencji tak
prozaicznej czynności, a już na pewno nie przyszło mi do głowy to, że
Holiday zgarnie głęboki sen w swoje objęcia po chwili wyczerpującego
śmiechu. Najwidoczniej jej energia była już doszczętnie wyładowana, a
sama dziewczyna potrzebowała odpoczynku, co tym nagłym zemdleniem
niewątpliwie sobie zagwarantowała.
Oczywistym było, że trzeba w tempie natychmiastowym wrócić do akademii.
Choć przypuszczałem, że dostanie się nam za pobyt w taką pogodę na
zewnątrz, nie chciałem, żeby rudowłosa czuła się jeszcze gorzej.
Cholernie się martwiłem i gdybym tylko mógł, cofnąłbym czas, nawet jeśli
oznaczałoby to konwersowanie z wiecznie roześmianą dziewczyną.
Szybko okazało się jednak, że jakakolwiek ingerencja w czasoprzestrzeni
nie była potrzebna. Kiedy maszerowałem już z bezwładną Holiday na
rękach, w jednej dłoni trzymając wodze Sydney, co chwilę musząc zerkać
na kroczącego za klaczą Catcher'a, poczułem delikatne poruszenie się
dłoni dziewczyny, co uspokoiło mnie w całym moim życiu tak bardzo, że
byłem wręcz pewien, że żaden gest wcześniej tego nie sprawił. Co prawda
była możliwość, że zrobiła to nieświadomie, poruszając się przykładowo w
niekoniecznie najmilszym śnie, ale dawało mi to jakąkolwiek nadzieję na
to, że dziewczyna obudzi się, zanim całkowicie zejdę na zawał. A byłem
tego niesamowicie bliski.
Jak się okazało, nie tylko moje serce biło szybciej, niż wcześniej. Po
chwili już miałem ochotę skakać ze szczęścia, kiedy poczułem jak
twarzyczka Holiday lekko się porusza, a jej oddech już nie był tak
płytki, jak w zwyczaju miał robić we śnie. Wiedząc, że do akademii wcale
nie jest tak daleko, przyspieszyłem znacznie kroku, chcąc jak
najszybciej znaleźć się w jakimkolwiek ciepłym pomieszczeniu. Szybko nam
się to udało, bo na całe szczęście po drodze spotkałem na tyle zaufane
osoby, że mogłem być pewien, że zaopiekują się naszymi wierzchowcami na
tyle dobrze, że mogłem być o przynajmniej tę kwestię spokojny. Podając
im wodze, podziękowałem za przysługę w ekspresowym tempie, pędząc z
nieco przebudzoną Holiday na rękach. Kiedy jednak przekroczyliśmy tylko
próg budynku, jej powieki znowu się zamknęły, a ja miałem ochotę z
ogromną siłą walnąć w ścianę, albo w cokolwiek innego, co tylko nie
oddałoby mi ze zdwojoną siłą. Nieco już zrezygnowany ale dalej uparty,
poszedłem już znacznie wolniej w odpowiedni korytarz, na którym nie
tylko był umieszczony mój pokój, ale i ten zamieszkiwany przez
dziewczynę. Byłem pewien, że dużo łatwiej będzie jej odpocząć w jej
własnym pokoju, aniżeli chociażby u mnie, gdzie roiło się od
niepożądanych lokatorów.
Głupi to jednak zawsze ma szczęście... Jej lokum było puste, ale
niestety zamknięte, przez co musiałem się chwilę gimnastykować, aby
wyjąć odpowiedni kluczyk z kieszeni Holiday. Otwierając już drzwi na
oścież, żeby przenieść wygodnie przez próg rudowłosą, chwilę zajęło mi
zastanawianie się, które łóżko należy do dziewczyny. Rozpoznałem je po
leżącej na nim książce, tej samej zresztą, którą rano poturbowała.
Wracając się tylko, żeby zamknąć za sobą drzwi, usiadłem ostatecznie tuż
obok jej łóżka, wyrzucając sobie nie tylko całą tę sytuację, ale i to,
że przykryłem przemoczoną dziewczynę pościelą. Nie miałem problemu z
tym, żeby przebrać ją w suche ubrania, ale byłem pewien, że solidnie by
się mi za to dostało.
Holiday? Budź się :<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)