Wysłuchiwałam tych wszystkich jęków chłopaka, jego wszystkie słowa jeszcze niedawno wydawały by się być szczerą prawdą, ale teraz? Skąd mam taką pewność, że blondyn mnie nie okłamuje? No skąd? Przecież może znowu wyskoczyć z takim numerem.
- Przestań, nie chcę już nic takiego słyszeć. Straciłeś moje zaufanie jak i szacunek do Twojej osoby. Całowałeś się z tym rudym ścierwem?! Czy Ty jesteś poważny?! Myślisz teraz, że ku**a zwykłe przepraszam wystarczy?! - Krzyknęłam, zrywając się z łóżka, nie zwracając żadnej uwagi na towarzyszący mi ból. Wiedząc, że jestem kompletnie bezradna, z moich oczu popłynęły łzy, a sama ja ponownie upadłam na łóżko, tym razem obok niebieskookiego.
- Nie rozumiesz jak mnie to zabolało?! Po tych wszystkich słowach, że jestem Twoją i tylko Twoją? - Załkałam, a chłopak bez pozwolenia, wziął mnie w swoje ramiona i siedział tak, przytulając płaczącą osóbkę, która narazie nie miała zamiaru się uspokoić. Siedzieliśmy tak bez końca, zaczęłam spokojniej oddychać, ale w głębi duszy nadal czułam jakąś pustkę, niewyobrażalny ból, który cały czas mi przeszkadzał. W mojej głowie krążyły przeróżne myśli. Czy nadal będziemy razem, co stanie się jeśli siebie zostawimy? To było tak przytłaczające, a mój stan zdrowia nie pocieszał mnie w żadnym stopniu.
- Przepraszam, Adeline... ja naprawdę przepraszam - szepnął, kręcąc kosmykiem moich czarnych włosów, które w tym momencie wyglądały koszmarnie.
- Luke, ja nie wiem co mam o tym myśleć. To było tak bolące jak wyszłam tylko na chwilkę, a jak wróciłam zająłeś się kimś innym, kimś kto jest zupełnie innym niż ja. Było mi powiedzieć, że czegoś Ci w związku brakuje. Jeżeli ta sytuacja się powtórzy, pamiętaj, że to kategoryczny koniec naszej przygody, a teraz idę do łazienki by zmyć z siebie zaschniętą krew i kurz - rzekłam i oderwałam się od chłopaka.
- Kocham Cię - zdążył jeszcze powiedzieć przed wejściem do łazienki.
- Ja Ciebie też kocham, kretynie - bąknęłam, będąc już w drugim pomieszczeniu. Zdejmując z siebie za dużą koszulkę, w moje oczy rzucił się natychmiastowo, duży sunął, który ulokowanie miał na moich żebrach. Oglądając jeszcze dokładnie całe moje ciało, stwierdziłam, że wyglądam koszmarnie i jak narazie, nie będzie żadnej bliskości z chłopakiem. Wchodząc pod prysznic, miałam ochotę jeszcze raz się przeprosić, a na dodatek pragnęłam tylko i wyłącznie przeogromnej bliskości z Luke'em.
- Kretynka... ze mnie jak i z tego cholernego, mojego blondaska - szepnęłam pod nosem, odkręcając chłodną wodę, która już świetnie ochładzała moje ciało, a wszystkie rany i siniaki przestały mnie boleć. Z uśmiechem wyszłam z kabiny, owijając się w ręcznik i wchodząc do głównego pomieszczenia.
- Nawet nie wiesz jak się dobrze teraz czuję. - Szepnęłam do chłopaka, który również się uśmiechnął. - Z resztą, myślisz, że ja bym Cię tak łatwo zostawiła? - Zaśmiałam się, cmokając go w nos. Blondyn jeszcze bardziej uśmiechnął się, a ja sama podeszłam do szafy by wyciągnąć z niej świeże ubrania oraz suszarkę do włosów. Wchodząc ponownie do łazienki, zamknęłam się i po chwili zaczęłam suszyć czarne włosy, które latały na każdą stronę.
- Kur*a, czemu zawsze wyglądam jak idiotka? - Burknęłam, zakładając na siebie bluzkę, która zakrywała wszelkie siniaki na moim ciele. Spodnie również były długie, bez żadnych przetarć czy też dziur, były po prostu normalnymi czarnymi rurkami.
- To co dzisiaj robimy? - Zapytałam, poprawiając jeszcze rękawy od bluzki. - Na pewno nie żadna impreza, ani nie plaża. Wiem! Jedziemy do parku wodospadów. Nie masz prawa się nie zgodzić - zaśmiałam się.
- Co jeśli się nie zgodzę?
- Nigdy nie zaznasz już smaku moich ust - bąknęłam, a chłopak wstał do mnie i wręcz natarczywie natarł na moje wargi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)