Strony

poniedziałek, 11 września 2017

Od Harry'ego C.D Adeline

Musiałem mocno wytężyć wzrok, by odnaleźć Adeline wśród delikatnie kołyszącej się, jeziornej wody. Toń chłodnej cieczy wyjątkowo zlewała się w nikłym świetle zachodzącego słońca nie tylko z ciemnym odcieniem mokrych włosów dziewczyny, ale także ozdabiającymi jej ciało tatuażami. Po krótkiej chwili wewnętrznej rozterki podniosłem się z trawy, by wkrótce dołączyć do stojącej w wodzie towarzyszki.
Zauważyła mnie dopiero wtedy, gdy wraz z nią obserwowałem zachód jednej z gwiazd.
- Pięknie tutaj, prawda? - spytała po chwili spokojnym tonem ciepłego głosu, urywkowo spoglądając na mnie swymi orzechowymi tęczówkami. W milczeniu dogłębnie analizując kolorystykę jakże odległego nieba, skinąłem powolnym ruchem głową.
Minęło sporo czasu, zanim chcąc przenieść na nią swój rozkojarzony wzrok, zauważyłem jej zniknięcie.
Naturalnie, jak można było się tego spodziewać - zacząłem się rozglądać. Nie widziałem ani jednej ludzkiej sylwetki, a co gorsza, nawet nie słyszałem niczego, co mogło świadczyć o tym, że dziewczyna postanowiła pozostawić mnie samemu sobie przy środku głębokiego jeziora.
- Adeline? - zawołałem w końcu dosyć głośno, walcząc ze standardową dla siebie chrypką. Może i bym zbytnio się nią nie przejął, gdyby nie to, że wciąż zachowywałem resztki empatii.
Jakby nie było, to dzięki niej, mimo że była tego całkowicie nieświadoma, przekonałem się do wejścia do chłodnego zbiornika. Jeszcze z lat wczesnego dzieciństwa odczuwałem delikatną traumę nie tylko przed pływaniem samym w sobie, ale i przed wszelkiego rodzaju basenami - zarówno tymi naturalnymi, jak i sztucznymi. Wtedy też patrzyłem skrupulatnie bratu na ręce, gdy ten heroicznie postanowił w ekspresowym tempie nauczyć mnie skuteczniejszego pływania.
Nie udało mu się, bo robiłem wszystko, co w mojej mocy, by od tamtego momentu ochronić samego siebie przed nieuchronnym utonięciem.
Ku mojej uldze jednak wkrótce szatynka wyłoniła się spod przejrzystej tafli, z delikatnym zdziwieniem na twarzy przyglądając się mi, czyli osobie, która ni stąd, ni zowąd, rozpoczęła nadużywanie jej imienia w dosyć szczytnym celu. Najwidoczniej postanowiła skorzystać z wszystkich możliwości, które dawała jej krótka wędrówka nad florydzkie jezioro. Przyglądając się więc przez ułamek sekundy jej wilgotnej twarzy, westchnąłem pod nosem, by rozpocząć walkę z napierającą wodą, by wrócić na nie tylko bezpieczny, ale przede wszystkim suchy brzeg. Pierwszym etapem wychodzenia z wody było opuszczenie jej aż do wysokości kostek, co równało się z pewnym przykrym skutkiem - ociekającymi chłodnymi kroplami, spływającymi przez całą długość mojego ciała. Mokre kosmyki włosów przylgnęły do mojej twarzy, oblepiając ją kolejną dawką orzeźwiającego chlapnięcia.
- Żartujesz sobie, prawda? - najwyraźniej przyglądając się temu, jak kładę się na jeszcze ciepłym, nagrzanym ówcześnie przez słońce piasku, dziewczyna skomentowała moje poczynania krótkim prychnięciem. Nie zwracając na nią większej uwagi, sięgnąłem wcześniej zrzuconych okularów, mimo zachodzącego jedynego źródła światła tuż za horyzontem. Ułożyłem się wygodnie, symulując proces opalania pod ciemnym już niebem. - Sądziłam, że mimo wszystko uda Ci się chociaż chwilę popływać. Na co dzień, przy dosyć skrupulatnie rozpisanych zajęciach, jest dosyć ciężko znaleźć czas na wypady nad jezioro...
Prawdopodobnie miała ciągnąć swój wywód dalej, przysiadając się nieopodal mnie na trawie, gdy przerwałem jej krótkim, cynicznym wybuchem śmiechu.
- Prędzej utopiłbym się, niż przepłynął chociażby pięć metrów.
Tym razem Adeline zaśmiała się, najwidoczniej odbierając moją uwagę jako sarkastyczny, nic niewnoszący do dyskusji żart.
- Nie potrafię pływać. Po prostu nie umiem - sprecyzowałem, z cichym westchnięciem przenosząc się do bardziej uniesionej pozycji. Podpierając się na łokciach, ściągnąłem okulary na nos, by przyjrzeć się z większą dokładnością jej tatuażom. - Też myślałem nad różą, nawet w tym samym miejscu. Ale chciałem ją zrobić jeszcze wtedy, gdy każda dziara musiała być ukrywana przed moim ojcem pod karą dosłownego wywalenia z domu. Stanęło więc na przedramieniu, co wiązało się z chodzeniem w długich rękawach przez całe lato. Niewątpliwie tatuaż na szyi byłoby mi ciężej ukryć.
Adelka uśmiechnęła się, powoli z powrotem wracając wzrokiem w moim kierunku.
- Są naprawdę całkiem niezłe - z uznaniem przyglądając się pociągniętym z dbałością szczegółom, bez zbędnego pozwolenia chwyciłem jej rękę we własne dłonie, by z bliska podziwiać wytatuowany rękaw. - Wszystkie były przemyślane?

Adeline?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)