Strony

niedziela, 3 września 2017

Od Naomi C.D Noaha

- Twoją powinnością jest ocenienie teraźniejszej kreacji - zdecydowałam się kontynuować rozmowę.
- Powiewająca nowością, odważna, ale ma w sobie to coś - stwierdził szatyn po świeżym spojrzeniu z różnych perspektyw - Ma sporą szansę wejść na półki najznamienitszych sklepów!
- Do mojego ogródka razem z właścicielką też niewiele jej brakuje - zupełnie nie zauważyliśmy przechodzącej obok pani Rose - I Noah'em, oczywiście, jeśli dalej będziecie stać bezczynnie, mając na widoku spragnione konie.
Rzeczywiście, zupełnie zapomnieliśmy o kopytnych, które bezsprzecznie wymagały wody. Szybko chwyciłam wiadro i zaczęłam napełniać go szlauchem.
- Myślisz, że i ten ubiór będzie wzorem dla znanych projektantów?
- Z pewnością, tak jak i poprzednia! - odpowiedział chłopak.
- W takim razie każdy będzie chciał ją nabyć.
- Tak, myślę nawet, że będzie dodawana do niej plakietka "porządnie zmoczyć przed założeniem".
- Ależ to dyskryminacja na tle płciowym, powinna powstać także męska wersja! - to mówiąc, chlusnęłam cieczą w towarzysza. Odskoczył jak porażony, ale nic nie uchroniło go od ociekających wodą szat.
- Ej, to nie było śmieszne! - poinformował tonem, który był odwrotnością wypowiedzianych słów. Chwilę później można było obserwować machinalny wybuch śmiechu zarówno u mnie, jak i Noah'a.
- Cóż, nie mogłam się powstrzymać - stwierdziłam - No, to jak wygląda podział pracy w mokrej drużynie?
- Ty weźmiesz padoki po prawej stronie stajni, ja resztę. Powinno być po równo.
Niechętnie podniosłam pełny pojemnik i powoli skierowałam się do wybiegu Rosabell i Lemon. Obie klacze nie okazały zainteresowania zimną, świeżą wodą, która znalazła się w pastwiskowej wanience, jednak byłam w przekonaniu, że za niedługo ciecz zniknie. Wracałam się jeszcze 3 razy, żeby mieć pewność, iż płynu nie zabraknie, po czym zabrałam się za następny padok.
***
- Uff... Robota skończona! - oznajmiłam radośnie, próbując ukryć zmęczenie, którego szatyn nie wykazywał.
- Nakreślę, że ubiór jest nie tylko stylowy, lecz również bardzo praktyczny przy takim upale! - odrzekł z udawanym zdumieniem - Czuję jednak, że traci już swoje zbawiennie właściwości. Co powiesz na przejażdżkę na plażę?
Po krótkim namyśle przytaknęłam na propozycję. Empire był już po treningu, nie chcąc go zamęczać, postawiłam na konia szkółkowego. Padło na Faldo, bo jego mięśnie nie zaznały od kilku dni większego wysiłku, a przecież takiej wyścigówce często trzeba dać upust energii! Sprowadziłam gniadosza z padoku, szybko wyczyściłam i osiodłałam. Przez cały czas nie mógł się uspokoić, zamiast skubania trawnika wolał nerwowo drobić nogami.
- Oj, już się boję szybszego chodu - za mną usłyszałam głos Noaha - Na pewno sobie z nim poradzisz?
- Bez wątpienia - odburknęłam - Te z petardą w tyłku to moja specjalność.
Podciągnęłam jeszcze popręg i wskoczyłam w siodło. Przez chwilę miałam problem ze złapaniem dobrego kontaktu z wierzchowcem, ale w końcu udało mi się ruszyć stępem koło Dream'a prowadzonym przez chłopaka. Faldo stąpał szybko i leciutko, jakby miał za chwilę przestraszyć się krzaka, który omijaliśmy. Naprawdę nie wiedziałam, co z tego wyniknie.

Noah? TATKU, DOSTANĘ DZISIAJ OBIAAAAD?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)