Oriane jeszcze leżała na łóżku, gdy do pokoju zapukał Gilbert. Mężczyzna otworzył drzwi bez pytania, po czym usiadł na łóżku obok brunetki, która szybko podniosła się.
***5 miesięcy później***
Pokój, w którym mieszkałem, był pusty bez Oriane, która choćby najmniejszym uśmiechem potrafiła rozweselić dzień. Każdy dzień mijał podobnie, choć jazda na którymś z moich koni pomagała, i to bardzo. Dziewczyna, która parę miesięcy temu zamieszkiwała ze mną pokój numer 24, teraz była na leczeniu i nie odbierała telefonów, choć rozumiałem - nikt nie chciałby rozmawiać w takich momentach. W każdym razie dzisiejszy dzień nie był taki jak inne - o 5 nad ranem do mojego pokoju przybiegła Esma, z wiadomością, że w godzinach wieczorowych mam oprowadzić nową dziewczynę po terenach Akademii. Nie powiem, zdziwiło mnie to, iż to bardziej wprawieni w boju uczniowie oprowadzali nowych członków.
-Witaj księżniczko.- uśmiechnąłem się w stronę mojej nietypowej Gniadoszki.- Masz ochotę na jazdę?- wszedłem do boksu, po czym na pysk kobyłki założyłem kantar.
Sabinę wyprowadziłem z boksu, wyczyściłem ją i założyłem siodło. Do popręgu przyczepiłem futerko i dopiero wtedy dopiąłem dokładnie popręg. Sam ubrany jak na wojnę, wsiadłem na klacz i jeszcze raz sprawdziłem popręg, po czym ruszyłem kłusem na wolną ujeżdżalnię. Ten mini trening składał się głównie z przejść, które z mojej perspektywy wyglądały fatalnie. Europe ogarnęła dość szybko galop ze stępa bądź stęp z galopu. Prócz tego, próbowaliśmy cofania, jednak Sabinie coś nie pasowało, więc gdy tylko zaczynałem manewrować, klacz odbiegała na kilka metrów. Po około 1,5 godzinie zobaczyłem, że moja podopieczna jest już zmęczona, w polarowej derce wypuściłem ją na padok. Gdy na podjeździe Akademii zobaczyłem czarne, terenowe auto, to czułem, iż coś mi się przypominało. Zatrzymałem się kilka metrów od samochodu, po czym w środku ktoś się ruszył. Oczywiście pomyślałem, że to nowa dziewczyna. Drzwi otworzyły się, najpierw zobaczyłem nogi - stopy wyraźnie kobiece stanęły na ziemi, później dłoń, i nagle...twarz. Gdy dziewczyna zobaczyła mnie, od razu uśmiechnęła się.
-Jezu, Oriane!- krzyknąłem, szybko biegnąc w stronę brunetki. Złączyłem nasze usta w głębokim pocałunku, poczułem to, co kiedyś, miłość płynącą z pięknych srebrnych tęczówek, ciepłe słowa płynące z pięknych, czerwonych ust, zapach włosów o zapachu skoszonej trawy i głos, cudowny głos dzwonu. -Tęskniłem, Orciu.- wyszeptałem, gdy w końcu oderwaliśmy się od siebie.
Orcia? Zwaliłam na początku, mam do tego talent xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)