Południe i nawet ciepło. Jak dla mnie idealny dzień na spacer po terenach akademii, których jeszcze nie zdążyłam w pełni ogarnąć. Owszem, miałam już z dwa czy trzy treningi, ale jak na taki budynek to za mało. Narzuciłam szybko na siebie jakąś bluzę i delikatnie otworzyłam drzwi pokoju numer trzy. Jedna z moich współlokatorek jeszcze spała, a ja nie chciałam jej obudzić. Gdy wyjrzałam na korytarz, kręciło się po nim już kilka osób. Szybko przemknęłam przez korytarz i znalazłam się przed drzwiami wejściowymi. Wciągnęłam powietrze w płuca. Ahh, czyste chorwackie, nadmorskie powietrze. Mimo że było ciepło, to jednak wiała tutaj zimna, morska bryza. Owinęłam się szczelniej chustką i ruszyłam w stronę stajni, która na razie była jedynym miejscem, do którego drogę znałam na pamięć. W tym owym budynku przywitało mnie rżenie kilku koni, chrzęst otwieranych boksów i kroki stajennych. Podeszłam do boksu Paris i wysunęłam z kieszeni pewien przysmak, który szybko zniknął w pysku klaczy.
Pobyłam przy koniu jeszcze kilkanaście minut, głaszcząc ją po chrapach, albo wyobrażając sobie siebie w kompletnie innej sytuacji. Gdy odwróciłam się, by wrócić do pokoju, o mało co nie wpadłam na jakiegoś chłopaka. Po prostu wyrósł z ziemi, tuż przede mną, a jego widok był tak nieoczekiwany, że aż upuściłam trzymaną przeze mną torbę, a jej zawartość, czytaj - tylko zeszyt do komunikacji, rozwaliła się po podłodze.
„Wybacz”
Powiedziałam migowym, kompletnie nie zwracając uwagi na to, że chłopak zapewne mnie nie zrozumie. Szybko poczęłam zbierać moje rzeczy. Po chwili podniosłam się i popatrzyłam na jego twarz. Otworzyłam szaro-czerwony notatnik i wyjęłam ołówek z kieszeni.
„Jeszcze raz przepraszam. Tak jakby co to jestem Alyss. Alyss Ishihara. A ty?”
<Cole? Wybacz, że takie trochę słabe :/>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)