Strony

piątek, 6 kwietnia 2018

Od Any C.D Ivara

- Przepraszam. Jestem tu nowy i tak średnio ogarniam, gdzie mam się podziać.
Odwróciłam się w kierunku, z którego dobiegł nieznajomy głos, odrywając tym samym swoją uwagę od Parisa, którego właśnie przygotowywałam przy koniowiązie (chwała wiośnie i ociepleniu!) na jazdę. Zobaczyłam stojącego w pewnej odległości ode mnie blondyna w okularach. Ciągnął za sobą walizkę.
- Tak poza tym, nazywam się Ivar... - dodał, widocznie nie wiedząc, jak się zachować.
Uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie, wytarłam pobierznie zakurzoną dłoń w spodnie i wyciągnęłam w kierunku chłopaka.
- Ana. Miło mi cię poznać - Ivar spojrzał niepewnie na wyciągniętą w jego kierunku rękę, jednak po chwili ją uścisnął. - Niestety, jeśli potrzebujesz kogoś, kto mógłby cię teraz oprowadzić, wpadłeś na niewłaściwą osobę - uśmiechnęłam się do niego przepraszająco, wskazując ruchem głowy Parisa, który pod moją nieuwagę zabrał się za skubanie trawy. - Za niedługo zaczynam jazdę.
- Och... - Ivar wyglądał na zawiedzionego. Całkiem prawdopodobne, że odwróciłby się wtedy i odszedł, jednak uprzedziłam go.
- Ale mogłabym cię oprowadzić, jak skończę. O 18:00 będę na pewno wolna. Akurat starczy nam czasu, żeby obejść całą Akademię, zanim zrobi się ciemno - dźwignęłam siodło wiszące do tej pory na koniowiązie i zarzuciłam na grzbiet Parisa. Wyrównałam czaprak i podkładkę, następnie szybko podpięłam popręg i znowu skupiłam uwagę na nowopoznanym. - Na chwilę obecną mogę zaoferować ci co najwyżej instrukcje, jak dotrzeć do akademika, żebyś mógł się rozlokować. Co ty na to?
Skinął niepewnie głową. Albo mi się przywidziało, bo właśnie w tym momencie skupiłam swoją uwagę na zakładaniu mojemu wierzchowcowi ogłowia. W każdym razie dorzuciłam "No to jesteśmy umówieni", jednocześnie sięgając po leżące nieopodal ochraniacze. Sprawnie założyłam je na nogi Parisowi, wyprostowałam się, zdjęłam mu przesunięty wcześniej na szyję kantar i chwyciłam konia za wodze, żeby nie uciekł za prowadzoną właśnie koło nas przez Gaię Lemon. Koleżanka pokazała na przegub swojej dłoni, dając mi znać, że zaraz wsiadamy. Skinęłam głową na znak, że zdaję sobie z tego sprawę.
- No więc akademik to tamten budynek - wskazałam wystający zza drzew dach. - Jak pójdziesz prosto tą ścieżką - pokazałam mu wydeptaną między drzewami trasę - dojdziesz do niego bez problemów. - ruszyłam z Parisem w kierunku parkuru, rzucając jeszcze przez ramię do Ivara krótkie - Sayonara!

Ivar?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)