Strony

niedziela, 7 października 2018

Od Winter C.D Navarro

Biorąc pod uwagę fakt, że moje wkurwienie szybko minęło po tej całej pojebane akcji, to i miałam ochotę przytulić się do chłopaka.
Co z resztą zrobiłam.
Nie rozumiem dlaczego, ale dalej pachniał takim piernikiem mojej babci.
Wtuliłam twarz w zagłębieniu jego szyi, przysuwając się jak najbliżej. Navarro oparł brodę na mojej głowie i westchnął głęboko.
- Nie chcesz może obejrzeć jakiegoś filmu? - zapytał cicho, kiedy lekko się odsunęłam. Przelustrowałam jego twarz zauważając jedną, dziwną rzecz.
- Rano miałeś inny kolor oczu...chyba - mruknęłam bawiąc się jego naszyjnikiem.
- Mhm, soczewka - uśmiechnął się lekko. - Heterochromia, słyszałaś pewnie.
Kiwnęłam lekko głową. Jak miałam nie wiedzieć o czymś co sama miałam?
Nav zabrał mi z palców wisiorek, chowają go pod koszulkę, co skwintowałam cichym pomrukiem niezadowolenia. Uwielbiałam bawić się wszelkiego rodzaju biżuterią.
- Jesteś wierzący? - zapytałam rozkładają się na łóżku chłopaka podczas gdy on szukał swojego laptopa.
- A i owszem. Co prawda niepraktykujący, ale jestem - odparł po chwili siarczyście przeklinając karton, który prawie na niego spadł. - A ty? Słyszałem, że Hiszpanie są dość religijni.
- Nie mam ani komuni ani bierzmowania, więc siłą rzeczy jestem ateistką.
Chłopak albo mnie zignorował, albo uznał, że nie potrzebuje nic w tej sprawie powiedzieć. Oh, jak miło. Po niecałych pięciu minutach mieliśmy przed sobą odpalony laptop. Teraz pozostaje wybór filmu. Szczerze mówiąc spodziewałam się, że będzie to horror, choć z drugiej strony, miałam nadzieję, że Navarro wykaże się większym ilorazem inteligencji.
Ale najwyraźniej nie.
Bo padło na film pod zacnym tytułem "Obecność".
Przyjęłam tę pozycję z lekkim wahaniem, ale uznałam, że w sumie nie ma się o co kłócić.
Zanim usiedliśmy do filmu zrobiliśmy popcorn. A raczej próbowaliśmy, bo trzy razy wyszedł całkowicie spalony. Widać jak bardzo umiemy cokolwiek zrobić wspólnie. To pewnie kwestia tego, że Navarro ciągle zapominał zmienić moc mikrofali, choć mu o tym mówiłam.
W końcu jednak udało nam się ułożyć na łóżku z miską popcornu.
- Ała, Nav! - fuknęłam kiedy przez przypadek pierd*olną mnie kolanem w biodro. Łóżko było zdecydowanie za małe na dwie dorosłe, w moim przypadku prawie, osoby, dwa koty i wcale nie małego szczeniaka.
- No już się tak nie drzyj. Przypominam, że ty wpakowałaś mi łokieć między żebra - na jego słowa wywróciłam oczami opierając brodę na dłoni i przyglądałam się jak szuka końca, który po chwili znalazł się na moich plecach, bo resztę zabrał Nav.
- Ej - burknęłam, próbując przeciągnąć trochę materiału do siebie. Jednakże po chwili zostałam całkowicie pozbawiona okrycia. Syknęłam nieco gniewnie, a potem dostałam nagłego ataku palpitacji serca, bo nagle zostałam przyciągnięta przez chłopaka do jego piersi.
I było mi z tym w sumie dobrze.
Ogólnie zanim nasz "seans" się skończył, obejrzeliśmy trzy filmy. U mnie można zaliczyć to jako dwa i pół, albo i mniej. Tak, dokładnie, zasnęłam. Jako iż jestem człowieczkiem z niedoborem snu, a akurat trafiła mi się przyjemna sytuacja do zaśnięcia.
- Włosy ci się kręcą - usłyszałam jeszcze zanim zasnęłam jak kamień. Zastanawiałam się czy dzięki jego oddechowi na moim karku i ciepły jego ciała uda mi się nie mieć koszmarów. Jak widać, jego odecność działał
 na mnie wyjątkowo dobrze
*
Od samego rana pogoda nas nie rozpieszczała. Nagły deszcz i burza kompletnie zepsuł moje plany co do wyjazdu w teren i musiałam się kisić na hali. Jedynym plusem było prawdopodobnie to, że wreszcie mogłam ogarnąć ciągi w galopie.
Ot, pozytyw pizgawicy.
- Blue ujeżdżeniowiec? - lekko rozbawiony głos Nava wyrwał mnie z chwilowego zamyślenia. Zwróciłam ku niemu wzrok, jednocześnie wyjeżdżając półwoltę by zmienić kierunek stępa. Trzeba przyznać, że mój rumak spisał się wyjątkowo doskonale.
- Taak. Wyjątkowo uparty dekiel, ale ciągi szły mu nawet nieźle.
Poklepałam wałacha po spoconej łopatce, zauważając kępkę sierści, która zaległa mi na rękawiczce.
- Będzie trzeba niedługo je ogolić. Chyba że nie chcesz derkować - chłopak podszedł do mnie z wcześniej wspomnianym materiałem i zarzucił go na zad karuska. Navarro ledwo zdążył odejść od niego, kiedy ten odwinął się chcąc zadać mu kopa. Skarciłam go lekkim batem w łopatkę i wróciłam na ścianę.
- Dobra mała. Zbieraj go do stajni, dochodzi już dwunasta - zawołał Navarro.
Miałam nadzieję, że o tym zapomniał.

Naaavik? B))))


662 słowa= 3 pkt

1 komentarz:

  1. Nice post. I learn one thing more difficult on different blogs everyday. It should all the time be stimulating to learn content material from other writers and apply a little one thing from their store. I’d favor to use some with the content on my blog whether you don’t mind. Natually I’ll offer you a link in your internet blog. Thanks for sharing. best online casino

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)