Strony

sobota, 5 stycznia 2019

Od Caroline C.D Harry'ego

Wsłuchana w dobiegający z sąsiedniego pomieszczenia szum wody, delikatnie przecierałam powieki, coraz bardziej walcząc z narastającą sennością. Pomimo usilnych starań i chęci, by nie zasnąć, po dokładnym opatuleniu się ciepłym kocem i oparciu o jedną z poduszek, nie potrafiłam opanować nieustannego ziewania. Obiecując sobie, że przymknę oczy dosłownie na nieznaczny ułamek sekundy, w rzeczywistości otworzyłam je dopiero wtedy, gdy rozbudził mnie odgłos otwierających się drzwi. Lekko zbita wówczas z tropu, przeniosłam wzrok na opuszczającego łazienkę szatyna. Przyglądając się jego delikatnie wilgotnej po prysznicu sylwetce, obserwowałam, jak zamykał okno i gasił wszystkie światła. Wkrótce zajął miejsce na materacu tuż obok mnie, zachęcając tym samym, bym już bez większych oporów mogła schować się pod obszerną, ciepłą pościelą. Uśmiechnęłam się mimowolnie, gdy nachylił się nade mną, całując czubek mojego nosa.
- Nigdy więcej czekania na ciebie. – Mruknęłam w delikatnym rozbawieniu, podczas gdy mężczyzna skwitował moje słowa uniesieniem kącików swych ust. Nie minęła chwila, jak przeniósł swoje usta na moją szczękę i szyję, by ostatecznie złożyć kilka mokrych całusów na odsłoniętych obojczykach. Posławszy mi rozbrajająco czarujący uśmiech, z zadowoleniem ułożył się na moich piersiach. Zaśmiałam się lekko, podczas gdy on swobodnie oplatał mnie ramieniem.
- Nie za wygodnie ci? – Zachichotałam, słysząc, jak oddech szatyna zaczął zwalniać, a on sam zdawał się nie być skorym do zmiany pozycji.
- Mogło być lepiej. – Mamrocząc, złożył całusa na miejscu, które traktował jako swoją osobistą poduszkę. Zaprzestałam wówczas gładzenia jego policzka.
- W takim razie ja mogłabym mieć lepszego faceta. – Prychnęłam i udając urażoną, zepchnęłam go z własnej klatki piersiowej. Korzystając z chwilowej wolności, odwróciłam się do niego tyłem, nie podejrzewając, że bezzwłocznie obejmie mnie w talii i przyciągnie do siebie. Nabrawszy większej dawki powietrza, westchnął, całując moje nieskryte pod pościelą ramię.
- Przecież cię kocham, Zołzo. – Zmusił mnie do odwrócenia się w jego kierunku, składając pojedyncze, delikatne pocałunki po bliższej sobie stronie mojej szyi. Ku zaskoczeniu mężczyzny, ostrożnie splotłam dłonie na jego karku, łącząc nasze wargi tak długo, jak tylko nie zaczynało brakować nam tchu. Skradając mu subtelne muśnięcia, odsunęłam się od niego nagle, by móc spojrzeć na jego anielsko przystojną twarz.
- A ja nie chciałabym nikogo innego. – Uśmiechnęłam się, po raz ostatni łącząc ze sobą nasze usta. Z absolutną pewnością mogłam stwierdzić, że nigdy nie miałam dość wzajemnej bliskości i najdrobniejszych gestów. Harry, układając się z powrotem na poduszce, ostrożnie przyciągnął mnie do siebie, bym tym razem to ja spoczęła na jego torsie. Wtulona w bok mężczyzny, nie potrzebowałam zbyt dużo czasu, by całkowicie rozluźnić się i zacząć przysypiać w najbezpieczniejszych dla siebie objęciach. Nim udało mi się całkowicie zasnąć, czułam tylko, jak szatyn złożył czuły pocałunek na mojej skroni.

Obudził nas w środku nocy telefon. Rozległ się nagle po całym pomieszczeniu, zmuszając Harry’ego do uniesienia się znad materaca po rozpoznaniu, że urządzenie musiało należeć właśnie do niego. Nie spoglądając nawet, kto dzwoni i która jest godzina, szybkim ruchem dłoni wyciszył dźwięk połączenia w nadziei, że osoba po drugiej stronie słuchawki rozłączy się i nie wybierze jego numeru po raz kolejny. Tak jednak się nie stało, bowiem kiedy ponownie ułożyliśmy się we wcześniejszej pozycji, chcąc kontynuować bestialsko przerwany odpoczynek, dzwonek ponownie zaburzył panującą ciszę. Tym razem Harry podszedł do tego rozważniej, marszcząc brwi, gdy po spojrzeniu na ekran, odebrał połączenie. Nie chcąc mu przeszkadzać, starałam się bezpiecznie dotrzeć do łazienki w całkowitych ciemnościach. Gdy już z niej wyszłam, zauważając wcześniej, że zegar wskazywał nadchodzącą godzinę trzecią, mężczyzna skończył już rozmowę, przysiadając na brzegu łóżka.
- Coś się stało? – Podeszłam do niego od razu, zauważywszy, że przebieg połączenia nie przeszedł obok niego obojętnie. Usiadłam na materacu tuż obok, obejmując szatyna ostrożnym ruchem dłoni.
- Nie wiem, nie chciała mi powiedzieć przez telefon, o co chodzi. – Wymamrotał, wciąż jeszcze zaspany i niezdolny do skonstruowania szczegółowego zdania, które pomogłoby zrozumieć mi, co właściwie się stało. Nie poganiałam go jednak, zauważywszy, że zyskiwał coraz większą świadomość z upływem czasu. Zwłaszcza, odkąd zaświeciłam stojącą nieopodal lampkę. – Dzwoniła do mnie siostra, potrzebują mnie w domu. W zasadzie to nie wiem nic więcej.
- Jakby stało się coś bardzo poważnego, to na pewno powiedziałaby ci od razu. – Starałam się go pocieszyć, choć nie będąc pewną, jaki ma stosunek do całej sytuacji – potrafił doskonale zamaskować swoje odczucia, izolując się całkowicie od świata zewnętrznego. Zmusiłam go jednak do spojrzenia w moją stronę, czule gładząc jego policzek. – Mogę polecieć z tobą, jeśli chcesz. Mam całkiem sporą część rodziny w Londynie, moja babcia pewnie ucieszy się, jak wreszcie ją odwiedzę.
Westchnął lekko, choć miałam wrażenie, że nie było to spowodowane wizją spędzenia ze mną kolejnych dni. A przynajmniej miałam taką nadzieję.
- Nie chcę zostawiać cię z tym samego. – Uśmiechnęłam się słabo, z ulgą dostrzegając, jak mężczyzna odwzajemnił gest. Nachylił się zresztą w moim kierunku, składając na moich ustach krótkiego, ale za to wyjątkowo czułego buziaka. Po chwili zresztą wszystko było ustalone, kiedy to siedząc kwadrans później przy Harry’m, upijałam jego kawę, podczas gdy on poszukiwał najszybszych możliwych lotów. Ku ogromnemu zaskoczeniu, jakimś cudem udało nam się znaleźć bilety już na najbliższe południe.

Złapałam mężczyznę delikatnie za dłoń, gdy staliśmy tuż przed furtką. Zatrzymując na chwilę swoje kroki, obdarowałam go lekkim, delikatnie zestresowanym uśmiechem.
- Moja babcia jest… Dość specyficzna. – Szepnęłam, ściskając drugą dłoń na rączce walizki. Spoglądając w jego zmęczone oczy, niemalże już wyobrażałam sobie znaczne zdziwienie kobiety. – Albo cię pokocha, albo zacznie opowiadać o moim byłym.
- W takim razie liczę na to pierwsze. – Także się uśmiechnął, ostatecznie to mnie zmuszając do ruszenia się z miejsca. Ostrożnie zapukałam do drzwi.
- Aneczka! – Babcia, standardowo posługując się moim drugim imieniem, pochwyciła mnie do delikatnego uścisku. Nie zwracając uwagi na dzielącą nas różnicę wzrostu i moje odbyte już wyrośnięcie z chowania się za spódnicą matki, zaczęła już wołać dziadka, informując go tym samym o przybyciu malutkiej Anki. Zupełnie tak, jakby nie była przygotowana na mój przyjazd od kilku ładnych godzin. W gruncie rzeczy była kobietą co najmniej zakręconą, ale do granic możliwości życzliwą i dokładnie taką, jaką powinna być babcia.
Tak jak podejrzewałam jednak, zdziwiła się, gdy za moim plecami ujrzała mężczyznę.
- Kim jest ten przystojny młodzieniec? – Wystawiła dłoń w kierunku szatyna, który uprzejmie uścisnął jej dłoń, puszczając na chwilę bagaż.
- To mój chłopak, Harry. – Uśmiechnęłam się lekko, odwracając głowę w jego kierunku.
- Miło panią poznać. – Odrzekł, gdy na całe szczęście, kobieta postanowiła się uśmiechnąć. W tym momencie uznałam, że nie powinniśmy spodziewać się opowieści o moim przeszłym związku.
- Może wejdziemy? – Odezwałam się jednak po chwili, zauważywszy słusznie, że w całym tym zaoferowaniu, babcia nie wpuściła nas do środka. Zdarzało jej się zapominać o tak istotnych kwestiach, a od pamiętania, jak zwykła stwierdzać, miała męża. Zresztą i on pojawił się na przedpokoju, zaraz po tym, gdy odłożyliśmy na bok walizki. Dziadek, znacznie spokojniejszy od swojej żony, poczekał, aż się rozbierzemy, by uścisnąć dłoń z Harry’m. Zamienił z nim kilka słów, znikając jednak w kuchni po poleceniu małżonki.
- Pan Harry też u nas zostanie? – Zapytała, podsuwając tym samym, że nie miała ku temu nic przeciwko. W zasadzie ja sama nie miałam o niczym pojęcia, powiadomiwszy Harry’ego jedynie o tym, żeby koniecznie dał mi znać po tym, jak dowie się po wizycie w swoim rodzinnym domu czegoś konkretnego. W głębi duszy miałam jednak nadzieję, że zignoruje nadpobudliwy charakter mojej babci i zgodzi się na jej propozycję.

Harry? ♥
1203 słowa = 6 punktów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)