Strony

piątek, 1 lutego 2019

Od Petera C.D Harrisona

Ze stajni wróciłem z bratem do pokoju. Zdjąłem tam buty, po czym odłożyłem je na miejsce. W łazience umyłem ręce. Zmywając wodą, mydło z dłoni, przypomniałem sobie o tym, że pieniądze z banku na Ukrainie nie przeszły do Chorwacji. "Muszę znaleźć pracę"- Pomyślałem. Usiadłem przy drewnianym stoliku i otworzyłem starego laptopa marki Acer. Szybko włączyłem przeglądarkę, niespodziewanie do pokoju ktoś zapukał. Harry otworzył drzwi, jednak nikogo w nich nie było. Nie lubiłem tego typu żartów, denerwowały mnie. Mój brat usiadł obok mnie, pytając, czego szukam w Internecie. Powiedziałem mu o całej sytuacji, ponieważ uznałem, że powinien o niej wiedzieć. Od momentu wpisania hasła, klawiatura nie była przeze mnie dotykana, ponieważ nie wiedziałem, czego tak dokładnie chcę wyszukać.
- Mógłbyś powozić dorożką.- Zasugerował Harrison. Posłuchałem brata, jednak, zamiast wpisywać w Internet pytanie, poszedłem do Ricka.
Niepewnym krokiem podszedłem do instruktora. Mężczyzna szczęśliwy wykrzyknął: " Pin, chłopcze, jak dobrze Cię widzieć!". Chyba wam nie wyjaśniłem... "Pin" to pieszczotliwe przezwisko, które wymyślił Rick. Mimo że nie jest to moje imię, lubię być tak nazywany. Usiadłem na ławeczce stojącej tuż obok. Powiedziałem, co chciałem przekazać instruktorowi.
- Jeśli bardzo potrzebujecie z bratem pieniędzy, mogę pożyczyć wam jedną z bryczek i konia. Pod warunkiem, że pokażesz, że umiesz powozić.
- Dobrze...- Odparłem.

<Harruś? Przepraszam, że dziadostwo....

203 słowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)