Zastygłam w bezruchu, a w mojej głowie kłębiły się miliony pomysłów na
efektywną ucieczkę. I mój plan "pozostania niewidzialną" szlag trafił.
Westchnęłam cicho i obróciłam się w stronę nieznajomego głosu, modląc
się żeby napastnik po wypowiedzeniu zwykłego "cześć" oddalił się w te
pędy i pozostawił mnie w moim azylu samotności, zapominając o moim
istnieniu.
- Jestem Ivan- jednak sobie nie odpuścił... kuźwa
Po przekalkulowaniu wszystkich "za" i "przeciw", zrezygnowana obróciłam
się w kierunku tajemniczego "jegomościa" i kilkukrotnie zamrugałam, aby
upewnić się, czy nie mam zwidów. Jedno było pewne, w porównaniu do mnie
był cholernie ogromny. Nieważne jak bardzo bym się starała, mój niski
wzrost za każdym razem zostaje mi wypominany... choćby bez słów. To
robiło się nadzwyczaj irytujące i powtarzało się stanowczo zbyt często.
- Oh..- odchrząknęłam- Jestem Cassandra- wydukałam dość niepewnie i
skarciłam się w myślach, po czym spuściłam wzrok, gratulując sobie w
duchu za "udaną" prezentację. Nie ma to jak dobre pierwsze wrażenie.
Powinnam popracować nad pewnością siebie, jak widać internetowe kursy były nic nie warte...
- Jesteś strasznie sztywna...- zażartował, ale mi do śmiechu nie było...
bo to kurcze prawda- I znajomi mówią na ciebie "Cassandra", żadnych
przyjacielskich zdrobnień?- zmarszczył brwi i posłał mi uśmiech
Może gdybym miała znajomych, przyjaciół, kogokolwiek? To pytanie dawało wiele do myślenia.
Odstawiłam torbę z ciuchami pod ścianę i położyłam sobie ręce na
biodrach, dodatkowo podnosząc głowę, żeby zobaczyć jego wyraz twarzy.
Jak już wspominałam do karłów to on nie należał, więc zadanie miałam
delikatnie utrudnione.
- Słuchaj... Ivan...- zaczęłam siląc się na poważniejszy ton- Ja nie
chcę nikomu wchodzić w drogę, ty zapewne też nie zamierzasz utrudniać mi
mojego życia, więc łaskawie proszę, abyś zrobił elegancki krok w prawo i
poszedł dalej tanecznym krokiem, zapominając, że mnie spotkałeś-
uśmiechnęłam się sztucznie, dumna ze swojej przemowy i wyciągnęłam
komórkę, aby sprawiać wrażenie osoby dobitnie czymś zajętej.
- Widzę, że chcesz mnie zbyć- zaśmiał się cicho... czyli sobie nie poszedł, jęknęłam pod nosem
Kątem oka zauważyłam ciemniejszą plamę na jego barku, skrzywiłam się.
Albo mi się wydawało, albo powiększała ona swoją objętość. Potrząsnęłam
lekko głową i postanowiłam się odezwać:
- Wszystko w porządku?- wymamrotałam i wskazałam na wypatrzone wcześniej miejsce
Chłopak odruchowo położył na nim dłoń i zaklął pod nosem, w mojej głowie
zaczęły powstawać naprawdę dziwne scenariusze... Boże czy to była krew?
A co jeśli kogoś zabił? Moment... to przecież on krwawił. Czy
wspominałam już, że jestem blondynką? Stwierdziłam, że warto jakoś
zareagować.
- O matko, a może ci pomóc? To chyba nie wygląda zbyt dobrze...- dodałam i podeszłam bliżej...
<Ivan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)