- Chciałabym wyjść już ze szpitala! Nie lubię ich... - odparła Irma na
co się uśmiechnąłem - Jeszcze raz dziękuję - powiedziałam i uśmiechnęła
się do mnie.
-Nie ma za co. Z pewnością niedługo przejdziesz do akademii-mówiłem.-Cześć. Przyjdę jutro rano.
-Pa-pożegnała się.
Wyszedłem z pomieszczenia i udałem się na przystanek. Wsiadłem do
pierwszego autobusu do Akademii. Po półgodzinie już byłem na miejscu.
Nakarmiłem Alkatrasa i poszedłem coś zjeść. Była pora kolacji, ale nie
miałem ochoty na tłumy na stołówce. Poszedłem, więc do kuchni i zrobiłem
sobie tosty. Zjadłem je szybko i poszedłem o pokoju. Wykąpałem się, a
potem położyłem się. Czytałem chwilę książkę, a potem położyłem się
spać.
***************
Rano wcześnie wstałem i nakarmiłem Mermaid. Później nakarmiłem
Alkatrasa, a gdy skończył jeść wyprowadziłem go na pastwisko. Potem o
razu wsiadłem do autobusu, jadącego o Miami. Gdy tam dojechałem
przeszedłem kawałek do szpitala. Udałem się o razu do sali w której
leżała Irma. Kiedy tam dotarłem jeszcze spała, ale nie musiałem długo
czekać aby się obudziła. Gdy to zrobiła rozmawialiśmy chwilę.
-Nie wiem czy to jest dobry moment na takie wyznania, ale kocham cię Irmo-wyznałem.
<Irma?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)