Nagle usłyszałem strzał. Irma przewróciła się z krzykiem. Ja również rzuciłem się na ziemię. Mi nic nie było, ale dziewczyna krwawiła. Spojrzałem w las. Jakieś postacie oddaliły się szybko. Nie byłem mistrzem opatrunku, ale robiłem co w mojej mocy. W torbie miałem opakowanie chusteczek. Przyłożyłem je do rany na ramieniu Irmy.
-Spokojnie...-mówiłem do dziewczyny. Zaraz zadzwonię po pomoc.
Wybrałem numer pogotowia i opisałem gdzie jesteśmy. Potem wybrałem numer Lotte.
-Hej-odezwała się pogodnie dziewczyna.
-Za stajnią dla koni prywatnych... Postrzelili Irmę... Jacyś mężczyźni...Pójdziemy do pielęgniarki... Powiedz panu Rose...-mówiłem urywkami pi czym się rozłączyłem.
-Za 10 minut przyjedzie pogotowie-uspokajajałem.-Dasz radę przejść do pielęgniarki?
Irma kiwnęła delikatnie głową. Wziąłem ją pod rękę, po czym powoli przeszliśmy przez dziedziniec. Po jakimś czasie dotarliśmy do gabinetu pielęgniarki. Tam wytłumaczyłem jej wszystko pospiesznie. Irma położyła się na łóżku, a pielęgniarka zrobiła jej profesjonalny opatrunek.
-Nie martw się. Wszystko będzie dobrze-pocieszałem Irmę.
Dziewczyna zaciskała zęby z trudem tłumiąc krzyk. Po kilku minutach przyjechało pogotowie. Zabrali ją do karetki i odjechali na sygnale. Ja szybko wsiadłem do auta i pojechałem do szpitala.Tam dowiedziałem się że Irma jest na sali operacyjnej i wyjmują jej pocisk. Martwiłem się o nią. A jeśli coś jej się stanie poważniejszego?
~~~~2 godziny później~~~~
Mogłem już odwiedzić Irmę. Trwało pół godziny nim wzbudziła się z narkozy. Operacja trwała tyle czasu, bo pocisk tkwił głęboko. Szybko poszedłem do sali gdzie leżała dziewczyna.
<Irma?>
-Spokojnie...-mówiłem do dziewczyny. Zaraz zadzwonię po pomoc.
Wybrałem numer pogotowia i opisałem gdzie jesteśmy. Potem wybrałem numer Lotte.
-Hej-odezwała się pogodnie dziewczyna.
-Za stajnią dla koni prywatnych... Postrzelili Irmę... Jacyś mężczyźni...Pójdziemy do pielęgniarki... Powiedz panu Rose...-mówiłem urywkami pi czym się rozłączyłem.
-Za 10 minut przyjedzie pogotowie-uspokajajałem.-Dasz radę przejść do pielęgniarki?
Irma kiwnęła delikatnie głową. Wziąłem ją pod rękę, po czym powoli przeszliśmy przez dziedziniec. Po jakimś czasie dotarliśmy do gabinetu pielęgniarki. Tam wytłumaczyłem jej wszystko pospiesznie. Irma położyła się na łóżku, a pielęgniarka zrobiła jej profesjonalny opatrunek.
-Nie martw się. Wszystko będzie dobrze-pocieszałem Irmę.
Dziewczyna zaciskała zęby z trudem tłumiąc krzyk. Po kilku minutach przyjechało pogotowie. Zabrali ją do karetki i odjechali na sygnale. Ja szybko wsiadłem do auta i pojechałem do szpitala.Tam dowiedziałem się że Irma jest na sali operacyjnej i wyjmują jej pocisk. Martwiłem się o nią. A jeśli coś jej się stanie poważniejszego?
~~~~2 godziny później~~~~
Mogłem już odwiedzić Irmę. Trwało pół godziny nim wzbudziła się z narkozy. Operacja trwała tyle czasu, bo pocisk tkwił głęboko. Szybko poszedłem do sali gdzie leżała dziewczyna.
<Irma?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)