Strony

niedziela, 31 grudnia 2017

Od Oriane C.D Will'a

Czując znajomy dotyk, łza mi się zakręciła w oku, był on tak przyjemny i ciepły... Niesfornie odwzajemniłam pocałunek, delikatnie zamykając oczy przy tym, ten gest sprawił mi tyle radości... tyle że aż płakałam ze szczęścia, czując jego bliskość przy sobie.
-Tęskniłem Orciu. -Usłyszałam cichy szept Will'a przy uchu. Uśmiechnęłam się na te słowa rozczulona i scałowałam jego policzek, po czym wtuliłam się w niego i nagle usłyszałam ciche, ale znajome rżenie, klacz, która była mi dobrze znana, już stała obok bramki i delikatnie dębowała jakby zaraz miała to ogrodzenie przeskoczyć. Podniosła wyżej łeb i raz jeszcze zarżała, podeszłam nieco bliżej w milczeniu i położyłam na jej ciepłej szyi dłoń, którą przysunęłam wzdłuż brązowej sierści.
-Witaj kochana. -Szepnęłam, przytulając jej chrapy do swojego czoła, poczułam jej oddech na skórze. Nagle odskoczyła w tył i zaczęła brykać, kopiąc przy tym powietrze. - Obiecuję, że jeszcze dziś zabiorę Cię w teren. - Zaśmiałam się, kierując niewinny wzrok w stronę Will'a.-Szykuj Europe - Wyszeptałam, przytulając się do niego
~~~
Ostatni pasek z ogłowia został zapięty, wyszłam ze stajni, włożyłam nogę w strzemie i wybiłam się, wreszcie mogłam zasiąść na grzbiecie swojej ukochanej klaczy, ruszyłam w stronę lasu, ignorując krzyki Will'a abym na niego zaczekała.
-Dogoń mnie! -Pokazałam mu język, dodając łydki przez co klacz zaczęła przyspieszać, jednak Europe ją dogoniła. Zakończyliśmy wyścig krótkim pocałunkiem, po czym zaczęliśmy rozmawiać... Poczułam lekkie szarpnięcie wodzy, spojrzałam na Nadziejkę, która podekscytowana przeskoczyła kłodę leżącą na ziemi. -Spokojnie! -Usiadłam głębiej w siodle zwalniając nieco tępo galopu.- Prrr... Izi bejb. - Patrzyłam na drogę pokrytą śniegiem...wszystko było takie piękne, śmialiśmy się i rozmawialiśmy na różne tematy, byliśmy zachwyceni czasem spędzonym razem. Konie nagle napotkały dość groźną przeszkodę, a mianowicie oblodzoną górę... Zaczęły rżeć, ślizgając się, przyłożyłam łydki, wiedząc, że sobie z tym poradzi.
-No dalej. Do góry. -Szepnęłam, pochylając się nad nią, wkrótce konie się poślizgnęły i zaczęliśmy się z krzykiem staczać. Gniadoszka i ja wylądowałyśmy na asfalcie, który teraz był jedną wielką szklanką.
-Niech to! -Warknęłam, czując, jak klacz się podnosi i ciągnie mnie za sobą, nie mogłam wyciągnąć nogi ze strzemienia, nie mogłam nawet jej zatrzymać ani uspokoić. Zaczęła dębować podnosząc moją obolałą nogę jeszcze bardziej do góry. W końcu się uspokoiła, gdyż skusiła ją zamrożona trawa przy boku, spróbowałam uwolnić nogę, kiedy nagle poczułam, jak klacz zaczyna znów się wiercić, a ja usłyszałam ciężarówkę.
- Choleraa, Will! -Wrzasnęłam przerażona, a chłopak wydostał się spod klaczy jak najszybciej mógł. Kilka razy się poślizgnął..
-Oriane!-Krzyknął.
-Nadziejka! -Dodałam.

Will? Przepraszam że takie krótkie :c

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)