Strony

poniedziałek, 17 grudnia 2018

Od Camille'a C.D Gai

Dobrze było od czasu do czasu pożartować, poprzekomarzać się z sympatyczną osobą. Dawno nie miałem okazji tego robić. Miło rozmawiało mi się z Gaią, co sprawiło, że przez cały wieczór towarzyszył mi świetny humor. Kiedy tylko przekroczyłem próg pokoju, zauważyła to Ana.
- Co się tak szczerzysz? - zapytała, na chwilę przestając drapać za uchem Ghosta, który siedział przy jej nogach z głową opartą o kolano dziewczyny.
Zaśmiałem się nerwowo. Bardzo to widać?
- Tak jakoś... - odparłem. - Miałem bardzo dobry dzień.
Skierowałem się w stronę skromnego aneksu kuchennego, kiedy kiwnęła głową i na powrót zwróciła swoją uwagę na czworonożnego pupila. Nalałem wody do garnka, żeby zagrzać parówki, a później spożyć je na kolację. Dowiedziałem się, że moja towarzyszka z pokoju już jadła na stołówce, więc nie trudziłem się z przygotowywaniem posiłku dla niej. Zmęczenie dawało mi o sobie znać. Technicznie nie robiłem nic nowego, ale pierwsza jazda pod okiem instruktorki stąd dostarczyła mi emocji i prawdopodobnie to stało się powodem mojego zmęczenia. Umyłem się, a potem położyłem spać nawet bez sprawdzania planu lekcji na jutro. Miałem w planach zerknąć na niego kolejnego dnia.
~~~~~~~~
Nazajutrz rano obudziło mnie lekkie szturchnięcie.
- Co? - zapytałem, podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Nie wiedziałam, czy wypada przeszkadzać ci w spaniu, ale stwierdziłam, że powinieneś wiedzieć... Zostało dziesięć minut do pierwszego dzwonka - oznajmiła zmieszana Ana. - Niestety muszę już iść. Hm, powodzenia.
Odruchowo podskoczyłem na łóżku porażony tą informacją.
- Dziękuję bardzo! - wykrzyknąłem. - Następnym razem oblej mnie wodą!
Ana kiwnęła głową z rozbawieniem i wyszła do szkoły. No tak! Zapomniałem nie tylko spojrzeć na plan lekcji, ale też nastawić budzik. Zacząłem piekielnie szybko ubierać się, jednocześnie próbując myć zęby. Przy okazji sprawdziłem, jaka jest pierwsza lekcja. Moje szykowanie w trybie przyspieszonym skończyło się tak, że miałem dwie różne skarpetki i niezawiązane buty. Na śniadanie zabrakło czasu. Wpakowałem do plecaka przypadkowe książki i wybiegłem do szkoły za pięć ósma. Jeśli będę poruszał się wystarczająco szybko, zdołam znaleźć moją klasę przed dzwonkiem. Nawet nie zdążyłem zapalić! Zdyszany wpadłem do szkoły. Musiałem się jeszcze dostać na ostatnie piętro. Parter, pierwsze... Bam! Potknąłem się o ostatni schodek drugiego piętra. A może to zasługa niezawiązanych butów? Przyczyna nie zmienia faktu, że walnąłem głową o boczną ścianę i upadłem na zimną posadzkę, kiedy zabrzmiał szkolny dzwonek. W ustach poczułem krew. Pierwszą myślą było pytanie, czy nadal mam zęby. Nerwowo przejechałem palcem po szkliwie, a następnie przesunąłem palce na moje usta. Obejrzałem zakrwawioną dłoń, zakręciło mi się w głowie. Chropowata ściana musiała przeciąć mi wargę czy coś... Grunt, że zęby miałem! Próbowałem wstać w celu obejrzenia szkód cielesnych w szkolnej łazience, ale zakręciło mi się w głowie i znów upadłem. Zapewne czyniłem to zbyt gwałtownie. Oparłem się o ścianę. Nagle usłyszałem damski głos dochodzący ze schodów:
- Camille?
Znałem tę osobę.
- Gaia? - zapytałem, chociaż w moim głosie było słychać cień wątpliwości.
Postać przemieściła się i kucnęła przede mną.
- Co ci się stało? - spytała zaskoczona.
- Wywróciłem się, taka sytuacja. Po próbach szybkiego wstania zakręciło mi się w głowie, więc teraz sobie siedzę - powiedziałem, ale starałem się nie przybierać tonu pełnego żałości, aby jej nie martwić. - Lepiej powiedz, co ty tu robisz. Dlaczego nie ma cię na lekcjach?

Gaia?

516 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)