-Sama nie wiem. Może pojedziemy do galerii?- zaproponowałam.
-Jasne.- odpowiedział. Przez całą drogę rozmawialiśmy.
***20 później***
Dojeżdżaliśmy powoli do Galerii Handlowej. Matt gdzieś zaparkował. Wysiedliśmy i skierowaliśmy się do centrum.
-To gdzie najpierw?- zapytał.
-Oszczędzę cię z łażeniem po sklepach. Chodźmy do pizzerii.- zaproponowałam. Chłopak ochoczo przytaknął. Po 10 minutach byliśmy w Pizza Hut i zamawialiśmy.
-Dla mnie jedna mała pepperoni, a dla ciebie?- zapytałam.
-Dla mnie jedna średnia Hawajska. Dziękuję.- oddaliśmy karty i czekaliśmy.
-To co?- zapytałam.
-Co co?- dziwnie się na mnie popatrzył.
-Zadajemy sobie po trzy pytania. Start.- odezwałam się.
-Dobra więc... Hm... Ulubiona rasa?- zadał pytanie.
-Fryzy, fryzy i jeszcze raz fryzy. Ewentualnie Andaluzy. Dalej.- odpowiedziałam.
-Najgorsza szkoła?
-Pff... Głupie pytanie... Oczywiście że wszystkie oprócz Akademi.
-I trzecie... Hmm... Przywiozłaś ze sobą skrzypce?
-Nie ruszam się bez nich. Poza tym skąd wiesz że gram?- zapytałam go z dziwną miną.
-Ja wszystko wiem- poruszył brwiami. Wybuchnęłam śmiechem.
-To teraz ty. Ulubiony koń?
-Lemon. Oczywiście.
-Masz tatuaże?
-Pewnie. Skrzydłach gwiazdy i czakrę.
-I ostatnie Hmm... Wolisz ujeżdżanie czy skoki?
-Skoki.
-Żółwik.- przybiłam do zdezorientowanego chłopaka więc wyjaśniłam.
-Moja klasa w muzycznej przybijała "żółwiki" jak mieli taką samą np cechę, upodobanie i tak dalej.
-Aaaa...- właśnie wtedy przynieśli pizze więc przeszliśmy do konsumpcji.
*** 50 minut później***
Zapłaciliśmy za pizze po połowie i już do zbieraliśmy. Wsiedliśmy do samochodu. Cały czas rozmawialiśmy.
-Ej czy to nie... MEG!!! Zatrzymaj się!- krzyknęłam do chłopaka. Wykonał moje polecenie. Wyskoczyłam z samochodu. Pobiegłam do niej. Matt też to zrobił. Widziałam jak znęcali się nad nią.
-ŁAPY PRECZ OD NIEJ IDIOCI!- krzyknęłam.
-A co nam zrobi taka dziewczynka jak ty?- zażartował.
-Żałuj dnia w którym się urodziłeś.- syknęłam i jednym słowem chyba trochę przesadziłam bo jeden z nich stracił 3 zęby (i tak były czarne) a drugiemu chyba coś w kość się stało.
-Nic ci nie jest?- zapytałam.
-...
<Meg, Matthew, Caleb?>
PS: Caleb, idioto jak jej pilnowałeś?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)