Bardzo szybko uwinęliśmy się ze wszystkimi pracami. Kiedy już wszystko było gotowe, zjawiła się Pani Elizabeth.
-Dzień dobry .. jak widzę, wszystko gotowe.Idźcie się przebrać, zaraz jazda, a Livii masz Ledy, a ty wybierz sobie Szafir albo Lemon.
Olivia poszła do siebie, a ja pozostałem. Przypomniałem sobie jej słowa, kiedy to mówiła, że mam spojrzeć na Lemon, toteż wybór padł właśnie na nią.
-Wybieram Lemon - uśmiechnąłem się ciepło w stronę kobiety.
Szybkim krokiem znalazłem się w swoim pokoju. Mojego współlokatora już nie było, w sumie co się dziwić. Spojrzałem na zegar wiszący na ścianie. Miałem jeszcze kilka minut. Założyłem strój do jazdy po czym zszedłem na dół. Wróciłem do stajni,aby tam zająć się klaczą. Po chwili poszedłem po jej sprzęt, aby ją osiodłać. Kiedy to już zrobiłem, wyprowadziłem ją. Nigdzie nie widziałem dziewczyny. Postanowiłem poczekać i po (dosłownie) chwili wyrosła przede mną wraz z towarzyszem. Razem ruszyliśmy na otwarty parkur.
***
Jazda przebiegła nam bez żadnych niespodzianek. Lemon jest cudowną klaczą. Olivia miała rację. Cały sprzęt odnieśliśmy. Ja zająłem się swoim koniem,tak samo jak dziewczyna.
Kiedy skończyłem, jej już nie było. Najwidoczniej uwinęła się szybciej niż ja.
Położyłem rękę na łbie klaczy, a ta cichutko zarżała. Uśmiechnąłem się pod nosem i opuściłem stajnię. Wróciłem do swojego pokoju, aby się przebrać. Mój wybór padł na spodnie 3/4 z motywem palm i zachodzącego słońca, a do tego biały podkoszulek. Liczy się wygoda. Wziąłem jeszcze prysznic i czysty wyszedłem z pokoju, w którym panowała cisza.
****
Szedłem przed siebie ze słuchawkami w uszach. Akurat odpisywałem na wiadomość brata, który pytał co u mnie, jak jest w akademii i czy ludzie są fajni. Typowy Jake. Najwidoczniej coś chce, ponieważ sam z siebie by nie napisał do "kochanego" starszego braciszka. Z uśmiechem na ustach odpisałem na maila, nie zdradziłem za wiele szczegółów. Nagle poczułem jak jakaś siła wyrywa mi słuchawki z uszu.
- Idę za tobą od kilku minut, a ty nawet nie spojrzysz za siebie... - usłyszałem znany sobie głos.
-Jak ja dawno cię nie widziałem - zaśmiałem się.
Olivia spojrzała na mnie wzrokiem typu " Czy ty sobie ze mnie żartujesz ? ".
-Ciekawe jakbym była złodziejem, co wtedy ?
W sumie dobry temat to przemyślenia.
-Hmm... Nie sądzę, abyś mi zagroziła - zaśmiałem się po raz kolejny.
-Myślisz ?
- Ja nie.myślę, ja to wiem - uśmiechnąłem się łobuzersko.
Czekałem na kolejny tekst z jej strony, a tu co ? Wyrwała mi telefon z ręki i pobiegła przed siebie! No nie do wiary ! Zanim otrząsnąłem się z małego szoku, którego doznałem, ona była już dobre 20, a może i 25 metrów ode mnie. Ruszyłem za nią biegiem (długie nogi czasami się przydają).
Po kilku minutach zrównałem się z nią.
-Mogę prosić o oddanie mojej cennej rzeczy ?
-Nie. Masz za swoje !
Uśmiechnąłem się (kolejny raz, wiem).
-Ale o co chodzi ?
-Cytuję - odchrząknęła - "Nie sądzę, abyś mi zagroziła".Pamiętasz te słowa ?
-Pamiętam. Przepraszam no...
Olivia cicho się zaśmiała po czym oddała mi telefon.
Na ekranie pojawił się znaczek, który informował o nadejściu maila. Otworzyłem go i tak jak myślałem, pisał do mnie brat. Uśmiechnąłem się i odpisałem.
-A z kim to romansujesz ? - spytała patrząc w ekran mojej komórki.
Szybko cofnąłem rękę i zakryłem, aby nie było widać.
- Z chłopakiem - odpowiedziałem poważnie.
Jej mina opisywała więcej niż 1000 słów.
- No co ? Nie można ?
-Można, można... Wiesz ja nic... no do...tych...nie mam.
Spojrzałem na nią i po prostu wybuchnąłem śmiechem. Ta nie wiedziała o co chodzi.
-Żartowałem. Piszę z młodszym bratem...
- No wiesz ty co !
-Co ?
Nic nie odpowiedziała, ruszyła do przodu.
Olivia ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)