Wzięłam swoje torby i poszłam do akademii. Na specjalnej smyczy dla kotów, szedł obok mnie Max. Dziś na szczęście nie miał humorków i szedł tak jak powinien. Weszłam do pokoju, który był fioletowy, miałam własny telewizor, a na ścianach były obrazki. Na jeden był fioletowy koń, a na drugiej jakieś jakby drzewo. Wtedy moje oczy przykuły drzwi, podeszłam do nich i je otworzyłam. Okazało się, że to była łazienka. Była niewielka z wanną, umywalką i różnymi szafkami na rzeczy. Nie czekając chwili dłużej zaczęłam wszystko rozpakowywać. Ubrania schowałam do szafek, a buty postawiłam obok drzwi. Nie zapomniałam też o moim kocie i wyjęłam z mojej torby jego legowisko. Bardzo się z tego powodu ucieszył, a także wyjęłam jego miski i zabawki, które ze sobą wzięłam. Byłam już rozpakowana, więc mogłam iść trochę zobaczyć tereny akademii. Niestety nie mogłam wziąć ze sobą Maxa i byłam zmuszona zostawić go w swoim pokoju. Wiedziałam jednak, że nie będzie z tego zadowolony, ale musiałabym go ciągle pilnować, aby nigdzie mi nie zwiał. Zamknęłam go w pokoju i wyszłam z akademii. Zobaczyłam nagle dużą stajnię. Postanowiłam zobaczyć co tam się znajduje i weszłam dużymi drzwiami. Przed moimi oczami było sporo boksów, a w nich konie, ale mój wzrok przykuł tylko jeden koń. Podeszłam do niego. Moim zdaniem był kremowy, jego grzywa była czarna, oczy, a także końcówki uszu. Zaczęłam głaskać pięknego ogiera, bo tylko tyle wiedziałam. Wtedy podeszła do mnie jakaś dziewczyna.
- Ma na imię Szafir
A więc tak masz na imię piękny? Powiedziałam nagłos do konia.
- Jestem Luna. Powiedziała dziewczyna
- Irina.
- Ja już muszę niestety iść, ale jak będziesz czegoś potrzebowała to możesz się pytać, do zobaczenia. Powiedziała
- Okej.
Od tamtej chwili już wiedziałam, że na pewno polubimy się z Szafirem. Niestety musiałam się już z nim pożegnać i poszłam dalej. Cały dzień spędziłam na przechadzaniu się po terenach akademii. Zobaczyłam już padok, różne wybiegi i tory, a także poszłam nad jezioro. Niestety robiło się już późno i czas było iść do akademii. Weszłam do pokoju, a Max już na mnie czekał.
- Co tam kotku? Powiedziałam z uśmiechem
Poszłam wziąć jego miskę i dać mu jeść w końcu nie było mnie cały dzień i na pewno był głodny. Kiedy już Max jadł, poszłam do łazienki wziąć kąpiel. Wyszłam wytarłam się, umyłam zęby i założyłam swoją piżamę. Nic już nie oglądałam i poszłam spać.
*****
Czułam jak coś mnie liże w rękę i słyszałam mruczenie, które było coraz to głośniejsze. Otworzyłam oczy, a przede mną stał Max i ciągle miauczał
- Cicho Max idź już spać. Mówiłam trochę przez sen
Kot jednak nadal nie przestawał miauczeć, postanowiłam wstać i dać mu trochę jeść, ale zobaczyłam, że ciągle stoi obok drzwi no i nadal miauczy.
- Max jest 5 rano, nigdzie z tobą nie pójdę.
Ale kot i tak nie dawał za wygraną i miauczał coraz głośniej, aż w końcu się zdenerwowałam i krzyknęłam
- No dobrze, dobrze idziemy, ale na chwilę.
Wzięłam mój sweter, bo było mi trochę chłodno. Wzięłam smycz, a także Maxa i wyszłam z nim z akademika. Byłam tak zmęczona, że już nie myślałam gdzie idę. Kot załatwił swoje potrzeby, a ja postanowiłam już wracać. Jednak najgorsze było to, że nie do swojego pokoju poszłam i wpadłam na jakiegoś chłopaka.
- Auć, co ty robisz?! Krzyknęłam
- Co ja robię? To jak chodzisz?
I wtedy zobaczyłam, że nie mam przy sobie Maxa i zaczęłam go szukać. Na szczęście nie odszedł daleko i wzięłam go na ręce, a następnie podeszłam do chłopaka, który na mnie wpadł
- A może byś przeprosił?
<Christian? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)