Był spokojny, niedzielny poranek. Szłam właśnie do stajni by oporządzić Jumpera i poćwiczyć na nim skoki. Powietrze było chłodne i rześkie co oznaczało że jesień trwa w najlepsze. Szłam spokojnym krokiem a gdy tylko przekroczyłam próg stajni, to konie które znajdowały siew swoich boksach, zaalarmowane tajemniczym hałasem, wyjrzały ze swoich boksów. Gdy tylko zobaczyły ze to tylko człowiek a nie żadne zagrożenie, to z powrotem wróciły do jedzenia sobie siana. Podeszłam pod drzwiczki do boksu Jupera i zajrzałam do środka. Jumper akurat pił spokojnie wodę. Już wyciągałam rękę żeby otworzyć zasuwkę, gdy nagle usłyszałam kogoś za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam jednego ze stajennych. Przywitałam się z nim.
- Hej! Przestraszyłeś mnie… - powiedziałam ze śmiechem.
- Wybacz ale wiesz że lubię się skradać i straszyć ludzi – odparł złośliwie.
- Jeśli dalej tak będziesz robił, to możesz oberwać w końcu patelnią od kogoś; - powiedziałam tylko i poszłam po sprzęt Jumpera do siodlarni. Wtedy nagle usłyszałam jak pod akademię podjeżdża jakiś samochód. Rozpoznałam go! To był samochód moich opiekunów! Ale co to? Czemu mają podpiętą przyczepę dla koni?! Zaciekawiona poszłam to sprawdzić. Po chwili z samochodu wyłonili się moi opiekunowie, a gdy zobaczyli, że zbliżam się do nich, to się uśmiechnęli, machnęli do mnie ręką, żebym za nimi poszła i skierowali się do przyczepy. Zanim zdążyłam do niej podejść z ni kąt pojawiła się Pani Rose.
- Dzień dobry! Widzę że mamy nowego lokatora w stajni? - spytała retorycznie moich opiekunów.
- Chodź Irmo! - zachęcił mnie przybrany ojciec.
Podeszłam do przyczepy i otworzyłam ją dość niepewnie. Gdy zajrzałam do środka, zobaczyłam pięknego kasztanowatego ogiera! Patrzył na mnie wielkimi i zaciekawionymi oczyma. Wychyliłam się ze drzwi i spojrzałam pytająco na „rodziców”.
- Od teraz należy do Ciebie! Ma na imię Alkatras i to koń rasy wielkopolskiej, prosto z najlepszej Polskiej hodowli tej rasy.
- Co?! Mój własny koń?! Aż z Polski?!!! - spytałam z niedowierzaniem.
Ci tylko kiwnęli głową na potwierdzenie, a po chwili odezwała się Pani Rose.
- Irmo! Chcesz żeby nas ciekawość zeżarła? Wyprowadź wreszcie tego konia! - powiedziała rozbawiona.
Spojrzałam na nią a ta tylko zachęciła mnie ruchem głowy. Po chwili złapałam konia za kantar i odwiązałam lonżę od słupka, po czym wyprowadziłam pięknego ogiera z naczepy. Dopiero teraz zauważyłam jak jego sierść pięknie lśni. Koń rozglądał się ciekawie po swoim nowym domu. Spojrzałam na opiekunów i powiedziałam tylko niepewnie:
- Dziękuję – po czym spojrzałam pytająco na Panią Rose.
- Zaprowadź go do stajni, gdzie są konie prywatne! Tam czeka już na niego przyszykowany boks! - powiedziała i zaczęłam rozmawiać z moimi rodzicami. Gdy już chciałam odchodzić, nagle usłyszałam głos swojej opiekunki:
- Irmo! My już jedziemy ale zostawiamy Ci pieniądze, żebyś mogła sobie kupić ekwipunek dla konia! Powodzenia! - powiedziała, wsiedli do samochodu i odjechali.
Ja zaprowadziłam konia do jego boksu. Wciąż nie mogłam uwierzyć że to mój koń! W duchu skakałam wręcz z radości! I nie mogłam się doczekać, kiedy kupię mu cały sprzęt! Pogłaskałam go po ciepłej szyi i wprowadziłam go do boksu, gdzie byłą przyczepiona złota tabliczka z jego imieniem „Alkatras”. Właścicielka Irma Enderfind, przeczytałam. A więc Pani Rose o wszystkim wiedziała! Pomyślałam jeszcze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)