Strony

poniedziałek, 5 września 2016

Od Marceline C.D Vivian

Obudziłam się, a zimny podmuch wiatru od razu owiał moje ciało. Na wpół rozbudzona, uniosłam lekko głowę do góry i z przymkniętymi oczyma rozejrzałam się dookoła. Dlaczego ktoś zostawił okno otwarte na całą szerokość? I gdzie jest moja kołdra? Wstałam, zdezorientowana, i rozejrzałam się dookoła, jednocześnie przeciągając się i ziewając. Lelouch miauknął cichutko na mój widok, by po chwili z powrotem zapaść w sen, zwijając się w kłębek na krześle. Spojrzałam na łóżko Jake’a, gdzie chłopak nadal spał głęboko, opatulony nie tylko puchową kołdrą, ale także beżowym kocem. Próbowałam dojrzeć, czy Vivian także wciąż leży w swoim łóżku, gdy od razu rzucił mi się w oczy bladoróżowy kolor, który wystawał nieco poza krawędź łóżka.
- Przecież to moje… - wyszeptałam zszokowana. Zacisnęłam delikatnie piąstki i ruszyłam ku drabince. Wspięłam się na drugi szczebelek i chcąc spektakularnie ściągnąć swą kołdrę z dziewczyny, aby ją zbudzić, mocno pociągnęłam kołdrę ku sobie. Nie przewidziałam jednak odwrotnego skutku tego działania – gwałtownie straciłam równowagę i zleciałam z hukiem na podłogę, co oczywiście obudziło cały pokój.
- Co za kretyn hałasuje z rana? – dosłyszałam gniewny głos Jake’a spod kołdry, wciąż nieco zachrypnięty.
- P-przepraszam – wyszeptałam, a czerwone plamy wystąpiły na moje policzki.
- Oho – usłyszałam nad sobą zawadiacki chichot Vivian – Jeśli chciałaś ze mną spać, mogłaś po prostu się zapytać.
- Ja… Nie – cała czerwona na twarzy, ujęłam w ręce kołdrę, cisnęłam ją na moje łóżko i rzuciłam się na nie, nie chcąc wdawać się w dyskusję z dziewczyną, której w głowie tylko jedno.
~~~~~~~~~~~
Kolejne zajęcia w terenie zapowiadały się równie tragicznie, co poprzednie. Może i oporządzanie konia nie było aż tak trudnym zadaniem, ale sama jazda okazała się być dla mnie nie lada wyzwaniem. Czułam na sobie wzrok innych uczniów, pełen rozbawienia, pogardy i pewnego rodzaju litości. Wiedziałam, że młodsze dzieci radzą sobie ode mnie, jednak starałam się najlepiej, jak mogłam! W końcu zrozumiałam, że ciągłe ciągnięcie uzdy to w jedną, to w drugą stronę jedynie dezorientuje konia. Po zajęciach, jako najgorsza z grupy, musiałam zająć się porządkowaniem akcesoriów do czyszczenia sierści oraz kopyt. Zbierając szczotki z podłogi, niespodziewanie usłyszałam za sobą dźwięk uchylanych drzwi.
- Widzę, że zrobili większy bałagan, niż zazwyczaj – Vivian cmoknęła pod nosem, po czym zaczęła układać kopystki na półkach. Zamurowało mnie. Wpatrując się w nią, nie zauważyłam, kiedy jedna ze szczotek zaczęła wyślizgiwać się z mojej dłoni. Upadła z trzaskiem na podłogę, co zwróciło uwagę krótkowłosej.
- No, nie rozdziewaj tak swej buźki, zabawnie to wygląda – uśmiechnęła się złośliwie, po czym dodała – Bo zrobię ci jeszcze zdjęcie i porozsyłam po akademii.
Pomimo raczej ciętego humorku, wróciła do swej pracy. W całkowitym milczeniu wysprzątałyśmy razem całe pomieszczenie.
- Uff… - dziewczyna teatralnie przetarła czoło, po czym odwróciła się do mnie, zadowolona – To chyba wszystko na dziś.
- D-dziękuję – odbąknęłam cichutko – Bardzo mi pomogłaś.
- Drobiazg – klepnęła mnie w ramię, po czym spojrzała w oczy, jakby chciała coś jeszcze dodać. Chyba nie zauważyłam wcześniej, że jej oczy mają odcień oliwkowy… Zieleń ta zdawała się migotać, odbijając każde światło w schowku. Pełne usta, jakby zawsze wygięte do uśmiechu, teraz także były ustawione w łuk, ku górze.
- Vivian! – nagle czyjś głos rozległ się po stajni. Dziewczyna przewróciła oczyma, odwróciła się i odkrzyknęła – Tutaj jestem!
- Kto to? – mimochodem wydukałam.
- Noah – wygięła twarz w geście odrazy, jednak jej oczy zdawały się emanować zadowoleniem, którego wcześniej u niej nie widziałam. Chciała się z nim spotkać. Splotłam ręce, zaciskając dłonie na ramionach, po czym rzekłam:
- Będę szła. Muszę jeszcze nakarmić kotka.
Vivan przytaknęła, po czym sama szybko wyszła z pokoju, idąc spotkać się z chłopakiem. Dlaczego po jej wyjściu poczułam dziwny chłód i ukłucie, tuż przy sercu? Potrząsnęłam głową, aby pozbyć się dziwnych myśli, po czym postanowiłam wykonać to, co przed chwilą powiedziałam. Wzięłam do ręki torbę z książkami i wyszłam z pomieszczenia, idąc w przeciwną stronę, niż charakterna Vivi.

Vivi? C:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)