Strony

wtorek, 6 września 2016

Od Oliviera do Esther

Obudził mnie budzik wydający z siebie znienawidzony przeze mnie dźwięk. Wydałem z siebie niezadowolony odgłos zasłaniając uszy poduszką. Nawet ona nie pomagała, niechętnie się podniosłem i wyłączyłem go. Westchnąłem głęboko, przeciągnąłem się i wstałem. Chwilę posnułem się bezsensownie po pokoju, później udałem się do łazienki. Wziąłem prysznic, ubrałem się i przed lustrem ogarnąłem włosy.

Zszedłem na dół do stołówki, popatrzałem chwilę na jedzenie i... odechciało mi się jeść. Zawróciłem, poszedłem do stajni.
- Cześć kolego. - powiedziałem dość cicho głaszcząc Riwer'a po pyszczku i dając mu kawałek jabłka, później drugi.
Założyłem mu kantar i po wyprowadzeniu ze stajni wskoczyłem na jego grzbiet.
- Dzisiaj na luzie. - powiedziałem głaszcząc go po szyi.
Popędziłem go lekko, od razu ruszył przed siebie. Kiedy dojechaliśmy na łąkę, popuściłem mu wodzy, szliśmy powolnym krokiem przez wydeptaną ścieżkę między trawami.

Przed nami znalazła się dziewczyna, również na koniu. Kiedy byliśmy bliżej, mogłem przyglądnąć się jej dokładniej. Cóż... była ładna, nawet bardzo... mignęła mi kilka razy na stołówce czy na korytarzu. Postanowiłem rozpocząć rozmowę.
- Cześć. - zacząłem.
- Hej. - odpowiedziała.
- Widziałem cię kilka razy w akademii i w sumie, nie wiem czemu dopiero teraz cię zaczepiłem. Ale no mniejsza. Jestem Olivier. - posłałem jej lekki uśmiech.

?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)