- Lily powiedz mu coś. - Jęknęłam wskazując na chłopaka, który wszedł za mną do pokoju dziewczyny. Szatynka zaśmiała się wstając z łóżka.
-Co się stało?- Zapytała wpatrując się w naszą dwójkę.
-Łazi, za mną praktycznie wszędzie... I jeśli jeszcze raz zapyta "czy dobrze się czuję?" to obiecuje, że mu przyłożę. - Mruknęłam rozsiadając się na kanapie.
-Oj tam, przesadzasz. Edward po prostu się o ciebie martwi. - Odparła wskazując chłopaka, który szczerzył się jak głupi do sera.
-I ty Brutusie przeciwko mnie.-Warknęłam podrywając się do pozycji siedzącej. Nie skłamie, że nie zabolało, ale stłamsiłam grymas bólu na twarzy, zostając obojętna. Dziewczyna wzruszyła ramionami, a ja wyszłam z pokoju. Sądziłam, że chłopak wyjdzie zaraz za mną, ale najwidoczniej Lily go powstrzymała. Skierowałam się od razu do stajni. Przemierzałam korytarz, aż wreszcie trafiłam do boksu mojego księcia. Pogłaskałam wałach po chrapach i usiadłam na czystej słomie w kącie. Traken spoglądał na mnie zdziwiony, ale po chwili, kiedy dokończył już posiłek, który mu najwyraźniej przerwałam, położył się obok mnie. Oparłam się o niego i zaczęłam bawić się jego grzywą. Po jakimś czasie musiałam zasnąć.
Lily
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)