- Już, idę - podeszłam do niej i pomogłam jej wsiąść z powrotem na konia - Wiesz, co? Powinnaś się przestać bulwersować, że się śmieje z Twojego wzrostu. To Ci wyjdzie na dobre.
Wystawiła mi język.
- Wiesz, odpuśćmy sobie te skoki...
- Dobra, możemy pojechać w teren.
Popatrzyła na mnie chytrze.
- Zaraz się zdziwisz, że ta niska jest od Ciebie szybsza.
- Tak, pokonasz mnie na moim własnym koniu, co? - zaśmiałam się.
- Zobaczymy - droczyła się ze mną.
- To chodź - spięłam Mefista i wyjechałam z placu. Holiday i Nirvana pojechały za mną.
Stanęłyśmy naprzeciwko lasu
- Na miejsca - powiedziałam
- Gotów... - kontynuowała Holiday
- START - zakrzyknęłyśmy i ruszyłyśmy galopem.
Jak się spodziewałam, wygrałam ten wyścig.
- Znam moje konie - zaśmiałam się - Mefisto jeździ szybciej od Nirvany.
Zastanowiła się chwilę.
- Jesteś nieco lepsza niż ja. To może być dlatego.
- Nie jeździsz znowu o tyle gorzej. Chcesz się przekonać? Na Mefiście wygrasz.
- Mam na niego wsiąść?
- Nie wiem czy to dobry pomysł - zawahałam się - Mefisto nie akceptuje wielu jeźdzców oprócz mnie. Chcesz spróbować?
<Holiday? I jak? Próbujesz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)