Oczywiście nie odpuściłam dziewczynie. Z siodlarni wzięłam sprzęt Silence, czyli granatowy czaprak i w tym samym kolorze owijki i nauszniki. Do tego siodło skokowe i ogłowie. Wszystko powiesiłam na boksie klaczy. Silence niestety była na padoku więc poszłam po jej kantar. Przy pastwiskach spotkał mnie nie przyjemny widok. Haley głaskała Cortesa. MOJEGO Cortesa. Oczywiście gdyby był to ktoś innny nie przejęłabym się tym. Ale to była ONA. Najgorsza ze wszystkich dziewczyn w Akademi (No może nie licząc Brodget. Swoją droga świetnie do siebie pasują. Dwie księżniczki myślące ze są najlepsze na całym wielkim świecie i nikt nie może się równań z ich doskonałością).
- Odejdź od mojego konia - warknęłam do dziewczyny. - Nie masz prawa go dotykać.
- A gdzie pisze ze jest twój? - uśmiechnęła się chytrze.
- Jak chcesz mogą ci to powiedzieć moi rodzice - odwzajemniła gest.
Szczerze to Haley zachowywała się jak małe dziecko.
***
Włożyłam nogę w strzemię i odbiłam się od ziemi siadając w siodło.
- Naprawdę musicie ze sobą rywalizować? - jęknął Ryan.
- Chce jej raz a dobrze pokazać kto jest lepszy - zaśmiała się Haley
Dziewczyna próbowała wsiąść na Jokera który wziąć odskakiwał jej w bok.
- Tak ... napewno pokażesz ale kto jest najgorszy - odwzajemniła gest.
Silence ruszyła stepem a ja poprawiłam sobie strzemiona. Hache przyglądał się nam i jak byłam blisko jego spytał:
- Nie możesz odpuścić?
- Nie. Pokaże jej ze jestem od niej lepsza.
- Luna na prawdę odpuść sobie - chłopak spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem
- Nigdy.
Hache?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)