Spoglądałam na budynek akademii z lekką niepewnością, westchnęłam
ciężko, wraz z ojcem poszłam podpisać ostatnie papiery. Pierwszy rzut
oka właścicielki nie był zbyt przyjemny, ale chciałam jej udowodnić, że
nie jestem taka zła, jak wyglądałam. Ostatnie kreski czarnym piórem i
gotowe, wyszłam na zewnątrz z papierem w ręku i pożegnałam się z
rodzicami, właścicielka oprowadziła mnie po ośrodku, a na końcu
zaprowadziła mnie do swojego pokoju. Stwierdziłam, że mimo iż przeważał
kolor miętowy podobał mi się po czym usiadłam na swoim łóżku rozmyślając
co nieco. Z jednej z walizek wygrzebałam biblię i zaczęłam czytać,
wiara była jedyną rzeczą, którą miałam z przeszłości. Po niecałej
godzinie wstałam, rozpakowałam się i wyciągnęłam jeden ze swoich strojów
jeździeckich. Była nim czarna bluzka, czerwone bryczesy w ciemną kratkę
i oficerki, założyłam je, pozbyłam się swojego ,,cięższego makijażu" i
pomalowałam się lżej, praktycznie nie było go widać, powoli wyszłam z
budynku i skierowałam się do stajni po drodze spinając włosy. Pozbyłam
się też swoich srebrnych soczewek, miałam bardzo ciemne oczy. Kiedy
weszłam do stajni od razu wszyscy skierowali na mnie wzrok,
poinformowałam panią Rose iż jestem gotowa.
-Osiodłaj Laydy i chodź na halę.- Powiedziała i zaprowadziła mnie do
siodlarni pokazując jej sprzęt. Pokiwałam głową i postanowiłam odnaleźć
klaczkę, chodziłam po korytarzu, aż w końcu stanęłam przed hacułką,
która przyglądała mi się, otworzyłam boks i dałam jej się obwąchać, po
czym pogłaskałam ją. Zaraz po tym ponownie wyszłam z boksu przynosząc
sprzęt. Zaczęłam czyścić Laydy szczotką by pozbyć się brudu i sklejonej
sierści, potem rozczesałam jej grzywę i ogon, a na końcu kopyta. Potem
zaczęłam ją siodłać, a kiedy byłam gotowa założyłam kask i razem z nią
wstawiłam się na hali. Pani Elizabeth wyjaśniła mi, że musi mnie
sprawdzić co potrafię, a zaraz po tym kazała mi ruszyć stępem. Często
zwracała mi uwagę na łydki, bym jednak była delikatniejsza, ponieważ
Laydy była na nie ,,wyczulona", często też poprawiała mi dosiad, aż w
końcu sama odruchowo zaczęłam się poprawiać, z czego była zadowolona.
Następnie kazała mi ruszyć kłusem i wykonać parę zmian
kierunku,spoglądałam na literę do jakiej mi kazała jechać, a gdy
dojechałam znów patrzyłam przed siebie. Po jeździe stwierdziła, że nie
jest aż tak źle, jednakże trzeba będzie popracować nad tym. Pokiwałam
głową, przyjmując jej wiadomość do serca i odprowadziłam klacz do boksu
zaczynając odpinać ogłowie, kiedy położyłam siodło na drzwiach od boksu
zauważyłam jakiegoś chłopaka, zerknęłam na niego lekko zdezorientowana
<Edward?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)