Już od kilku tygodni jestem w Akademii. Miałam kilka bijatyk na koncie, lecz jeszcze nie wyleciałam. Często opuszczałam zajęcia ze względu na koncerty. Mało mnie interesowały uwagi nauczycieli.. W swoim czasie wszystko po nadganiam, chyba. Ludzie jak zresztą omijali mnie szerokim łukiem i nieprzyjaźnie się na mnie patrzyli. Mało mnie to obchodziło, choć w głębi serca mnie to raniło. Na moim ramieniu leżała Harani i do niej gadał... W oddali zauważyłam jakiegoś chłopaka... Wyglądał na... zmartwionego? Z ciekawości podeszłam do niego..
- Cześć. Co się stało? - spytałam
-Nic. - odparł beznamiętnie
- Jestem Lea, a to moja towarzyszka Harani. - powiedziałam beznamiętnie, lecz kątem oka dostrzegłam jakiś mały, nieporadny nagrobek, a na nim wygrawerowany napis " Riki, najlepszy przyjaciel".
Szybko zrozumiałem, że zmarł jego najlepszy zwierzęcy przyjaciel.Pomimo wszystko potrafiłam okazać uczucia i współczucie..
- Ej... Ten Riki był twoim najlepszym przyjacielem?
- Tak. - odparł, lecz nie spojrzał na mnie
- Znam to. Kiedyś też straciłam kogoś bliskiego... Mój wujek powiedział wtedy.... " Osoby, które raz pokochaliśmy zawsze pozostaną z nami. W naszych sercach" - powiedziałam kucając obok chłopaka...
- Ryan - w końcu się przedstawił
Delikatnie się uśmiechnęłam i spojrzałam na Harani.Następnie spojrzałam na nagrobek i podeszłam do niego. Zerwałam jakiś kwiat i położyłam.
- Dobra, chłopie. Chodź, pójdziemy do baru lub się przejdziemy i nie toleruje sprzeciwu.
<Ryan?? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)