Po długim szukaniu czegoś dla siebie i przymierzaniu wielu rzeczy zdecydowałem się na zakup bryczesów, oficerek i fraku do jazdy konnej, z których byłem bardzo zadowolony i cieszyłem się, że mogę pozwolić sobie na coś tak drogiego, bo rzeczy z tych firm wcale tanie nie były!
Po zakupie rzeczy przebrałem się w nie od razu, gdyż nie podobało mi się chodzenie w swoim brudnym stroju jeździeckim. Pani sprzedawczyni tak samo jak Irmie zapakowała mi moje "stare" rzeczy do reklamówki z logiem ich sklepu a potem wyszliśmy rozejrzeć się jeszcze bardziej po sklepach. Kiedy przechodziliśmy przy jubilerze Irma jak chyba każda kobita spojrzała na wystawę gdzie chyba w oko wpadł jej pewien naszyjnik. Cena no nie powiem była wysoka, lecz ja miałem jeszcze dużo pieniędzy przy sobie więc postanowiłem jej to kupić. Cóż widać było od razu, że dziewczyna łasa na kasę nie jest więc mogłem kupować jej wszystko na spokojnie bez obawy, iż zostanę jej "dojną krową". Kiedy tylko niebieskooka odeszła do innej wystawy ja od razu wślizgnąłem się do sklepu gdzie po chwili za ladą pokazał się starszy pan, który musiał pełnić tutaj funkcję sprzedawcy.
- Dzień dobry - rzekłem z grzeczności, gdyż tak uczono mnie w domu.
- Dzień dobry - odpowiedział mi z uśmiechem - Co podać? - spytał a ja podszedłem nieco bliżej.
- Proszę ten złoty naszyjnik z wystawy - odpowiedziałem od razu.
- Jesteś pewien? Kosztuje 89 tysięcy - powiedział nieco zakłopotany, lecz się tym nie przejąłem.
- Spokojnie mam wystarczająco pieniędzy - uspokoiłem go na co skinął głową i już po paru chwilach prezent dla Irmy był zapakowany w ozdobne pudełeczko a ja zapłaciłem co spodobało się najbardziej sprzedawcy, gdyż uśmiech wykwitł mu na twarzy widząc, że w tak młodym wieku już kupuje takie rzeczy. Kiedy wyszedłem ze sklepu zacząłem rozglądać się za Irmą, którą znalazłem na ławce przy fontannie.
- Gdzie byłeś? - zapytała zainteresowana na co się uśmiechnąłem.
- Zobaczysz! Zamknij oczy - odpowiedziałem jej a ona popatrzyła na mnie zdziwionym wzrokiem - Proooosze - dodałem pokazując swoje białe ząbki na co przewróciła oczami i w końcu je zamknęła więc wyjąłem pudełeczko, z którego wyciągnąłem złoty naszyjnik, który szybko zawisł na jej szyi - Możesz otworzyć! I jak ci się spodoba? - spytałem jej gdy popatrzyła z szeroko otwartymi oczami na swoją szyję.
- Reker?! Wiesz jakie to drogie?! Nie wygłupiaj się! Nie jestem tutaj dla kasy tylko dla czasu wolnego! Oddam ci! - niemal wykrzyczała na co tylko machnąłem ręką.
- Weź przestań! Nie musisz mi nic oddawać tylko noś! - stwierdziłem z szerokim uśmiechem.
- Ale... - zmieszała się nieco.
- Nie ma żadnych "ale" moja droga! - rzekłem z uśmiechem - To co idziemy na pizzę? - zmieniłem temat.
- Ja nie wiem nawet gdzie to jest - westchnęła i odwróciła głowę, lecz ja pociągnąłem ją szybko za rękę uważając by przez przypadek nie zrobić jej krzywdy.
- No to poszukamy - powiedziałem a od niej nie usłyszałem nawet najmniejszego słowa sprzeciwu. Po około 25 minutach wreszcie znaleźliśmy jakąś pizzerię i zamówiliśmy to co chcieliśmy czyli dwie takie same pizze i pepsi! Oczywiście ja za wszystko zapłaciłem chodź Irma miała sprzeciwy, którymi się nie przejąłem. Czekając za jedzeniem dużo przegadaliśmy tak samo jak podczas jedzenia. Lubiłem niebieskooką coraz bardziej i jak można było zobaczyć znaleźliśmy wspólny język! Po skończonym posiłku zaciągnąłem Irmę na lody. Ja wziąłem sobie truskawkowe a on waniliowe. Wróciliśmy na ławeczkę przy fontannie przy której dałem jej naszyjnik i zaczęliśmy myśleć co teraz warto zrobić.
- Jakoś nie chce mi się wracać do akademii... Pójdziemy do kina? oceanarium? lunapark? akwapark? - proponowałem nie przestając się uśmiechać.
<Irma? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)