Postawiłam swoją wielką, jasnofioletową walizkę przed drzwiami dziewiątki. Stałam przed drzwiami chyba dobre kilka minut, tocząc umysłową walkę sama ze sobą. Boże, przecież wyjechałam bez słowa już drugi raz, powracam od tak sobie... Jak mogłam w ogóle wyjeżdżać w takim pośpiechu, żeby nie pożegnać się z najlepszą przyjaciółką?! Jestem idiotką, i-dio-tką.... Z drugiej strony, skoro się przyjaźnimy, i długo się nie widziałyśmy, to może mi wybaczy? Nie no, wątpię.
Powoli i ostrożnie przystawiłam piąstkę do drzwi, i wzięłam głęboki oddech, zamykając oczy. W końcu zapukałam... Szkoda tylko, że nikt nie otworzył.
Zaczęłam grzebać w torebce w poszukiwaniu klucza. Na moje szczęście znalezienie go było łatwe.
Otworzyłam pokój, i weszłam do niego razem z walizką. Pustka, nie było nawet kruka Ril - Nilay'a... Wyjęłam telefon z torby, i napisałam do Christiny, że może już zacząć przynosić pudła z moimi bagażami, i że może już wziąć Raven.
***
- Chcesz dostąpić zaszczytu układania ze mną tego wszystkiego? - zapytałam.
- Moje marzenie. - wyszczerzyła się siostra. - A tak serio, to trzeba to szybko ogarnąć, zwłaszcza że w każdej chwili Riley może przyjść.
- No właśnie... Ja zajmę się rzeczami do łazienki, a ty ogarnij rzeczy Raven i rozpakuj zakupy, ok?
- Ok, szefowo! - puściła mi oczko.
Wzięłam odpowiednie pudła do łazienki, i je tam rozpakowałam. Poszło mi dość sprawnie, chociaż zapewne byłoby lepiej, gdyby Raven nie zaciekawiła się zawartością pudełka. Christina wykonała swoje zadanie bardzo szybko, toteż trochę mi pomogła potem wspólnie uwinęłyśmy się ze sprzętem, ubraniami, i całą resztą.
Gdy Christina odjechała, a ja ułożyłam Raven do spania, siadłam na kanapie. Miałam zamiar zaczekać aż przyjdzie Riley, a sądząc po tym, że kiedy przyjechałam nie było jej w domu, i dość długo się rozpakowywałam, plus Nilay'a nie było... Pewnie będzie lada moment.
Nagle drzwi otworzyły się, a do środka wleciał kruk Nilay, od razu kierując się w moją stronę. Ptak usiadł obok mnie, na oparciu kanapy, i zaczął mi się przyglądać. Za nim weszła Riley, lecz zanim spojrzała w moją stronę, zdążyła zdjąć z siebie ciepłe ubrania, i zrobić kilka małych kroków w moją stronę. Z nerwów moje serce zaczęło nieco szybciej bić.
W końcu jednak spojrzała prosto na mnie... Upuściła trzymane w rękach kurtkę i torebkę, odskakując do tyłu, a tym samym uderzając w drzwi.
- H-hej... - mruknęłam,uśmiechając się nerwowo.
Riluś? ^-^
376 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)