Strony

środa, 5 grudnia 2018

Od Riley C.D Ady

Po dzisiejszym wycisku na placu, który zaserwował mnie i Melindzie szanowny pan Gilbert, jedynym o czym teraz marzyłam to paść plackiem na łóżko. Mimo, iż dokładnie te same ćwiczenia wykonuję co lekcję, kości bolały mnie niemiłosiernie, chyba nawet nie chcę wiedzieć, jak po tym wszystkim czuje się sama Panna ADHD. Jak tak dalej pójdzie, to nie dożyję do Świąt, w najlepszym wypadku ktoś sprezentuje mi piękny, lśniący wózek inwalidzki. Riley, czym ty sobie w ogóle zaprzątasz głowę?
Wszedłszy do środka powoli zajęłam się zdejmowaniem pokrytego grubą warstwą białego puchu obuwia. Chyba najwyższa pora zainwestować w jakieś ciepłe zimowe buty. Nili sfrunął z mego ramienia znikając gdzieś za ścianą, najpewniej by usadowić się na kaloryferze. Tia, biedaczek też nie przepada za taką pogodą. Ściągnąwszy czarną kurtkę, już miałam podejść do wieszaka, kiedy nagle mym oczom ukazała się... Ada?! Odskoczyłam do tyłu, nieopatrznie uderzając plecami o ścianę, by po chwili z cichym jękiem osunąć się na drewnianą posadzkę.
- H-hej... - odezwała się brunetka z niewyraźnym uśmiechem na twarzy.
- To... to ty...? - zmierzyłam ją wzrokiem od góry do dołu, nadal nie mogąc uwierzyć, że naprawdę tutaj jest.
Dziewczyna pokiwała głową, wstając z kanapy. Z wyrazu jej twarzy można było wyczytać coś w rodzaju... hm, skruchy? No, czegoś w ten deseń. Zerwałam się na równe nogi, stając tuż przed nią.
- Co ty tutaj robisz? - zadałam pytanie zdecydowanym, acz spokojnym głosem, krzyżując dłonie na piersiach.
Adkins spojrzała na mnie jeszcze bardziej zmieszana niż wcześniej. Pewnie spodziewała się trochę innej reakcji. Sama nie wiem czemu, po raz pierwszy w towarzystwie Ady nie miałam pojęcia, jak powinnam się zachować. Co powiedzieć? Od czego zacząć? Z jednej strony bardzo chciałam rzucić jej się teraz na szyję i wyściskać ją tak mocno, jak tylko to możliwe; z drugiej zaś przemawiał przeze mnie zdrowy rozsądek, który chcąc nie chcąc w pewnych sytuacjach też trzeba dopuścić do głosu. Nie ukrywam, że byłam wściekła na Adę za to, że tak nagle zniknęła, nie wspominając mi nawet słowem o wyjeździe, lecz nie zmieniało to faktu, iż ucieszyłam się na jej widok. Kurde, za dużo tych sprzecznych emocji, znowu mam mętlik w głowie.
Po dłuższej chwili milczenia westchnęłam cicho, po czym odgarnąwszy opadające na twarz kosmyki włosów, ponownie podniosłam wzrok na twarz dziewczyny - Jesteś mi chyba winna jakieś wyjaśnienia, prawda?
- T-tak, raczej... - odparła nerwowo zaciskając dłonie na jasnoniebieskim materiale koszuli. Zdaje się, że też nie miała pojęcia od czego zacząć.
W pewnym momencie nie wytrzymałam i przytuliłam ją, przy okazji zalewając się łzami.
- Jeszcze raz mi tak znikniesz, a przysięgam, że osobiście przykuję cię kajdankami do kaloryfera w tym pokoju. - powiedziałam, ocierając szybko słone łzy.

Ada? :>

432 słowa = 3 punkty

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)