Strony

wtorek, 26 lutego 2019

Od Marco C.D Iwany

Przyznam, że przejażdżka była bardzo miła. Ku mojemu zdziwieniu - nawet się nie zgubiliśmy, więc ja byłem szczęśliwy. Niedługo potem, wróciliśmy do stajni i ogarnęliśmy nasze konie, by po chwili pożegnać się przyjacielskim uściskiem.
- Too, do zobaczenia! - Pomachałem jej jeszcze na pożegnanie i udałem się do swojego pokoju.
Cały wieczór również minął mi w całkiem przyjemnej atmosferze, bowiem wraz z moimi współlokatorami pogrążyliśmy się w miłej pogawędce przy pizzy i napoju oglądając mecz, który akurat leciał w telewizji. Cóż wszystko to trwało do czasu, gdy mój telefon zaczął wibrować, a na ekranie wyświetlił się numer Iwany.
- Halo? - spytałem dość niepewnie. - Iwana? - Usłyszałem tylko cichy szloch.
- Marco! Przyjedziesz po mnie? Proszę cię, musisz mi pomóc. - Powiedziała zapłakana.
Oczywiście poprosiwszy o dokładny adres lokalu, zgodziłem się i już niedługo potem wskoczyłem na swój motocykl uprzednio zakładając kask i przemierzałem zatłoczone ulice miasta.
Gdy dotarłem pod klub, zewsząd dobiegała muzyka, a ja zacząłem przedzierać się przez tłum w poszukiwaniu mojej przyjaciółki. Dopiero widząc jakiegoś typa dobijającego się do łazienek, stwierdziłem, że tam powinna być dziewczyna.
Niewiele myśląc podbiegłem do chłopaka i złapałem go za bluzkę. Przyszpiliłem mężczyznę do ściany obok i uderzyłem go z pięści w prawy policzek, przez co ten nieco zszokowany osunął się na podłogę. Bez namysłu otworzyłem drzwi do łazienki.
- Iwana? - spytałem zdezorientowany i już po chwili ujrzałem dobrze znaną mi dziewczynę ocierającą łzy.
Oczywiście przytuliłem ją w geście otuchy.
- Spokojnie, już dobrze. - Szepnąłem tylko i powoli zacząłem wyprowadzać ją z klubu.
Cóż, głośna muzyka i ludzie otaczający nas z każdej strony wcale nam nie pomagali, wręcz tylko spowalniali naszą dwójkę...
Po jakichś dziesięciu minutach mogliśmy zaczerpnąć świeżego powietrza, a odnalazłszy mój motocykl podałem dodatkowy kask Iwanie.
- Wsiadaj, postaram się nas nie zabić. - Uśmiechnąłem się niewesoło i poklepałem miejsce za mną.
Ta tylko wtuliła się we mnie, a ja bez żadnych zastrzeżeń ruszyłem z miejsca pozostawiając za sobą tylko trochę dymu i niewielki czarny ślad na parkingu. W trakcie drogi nie odzywaliśmy się do siebie, zresztą nie mieliśmy jak. W pewnych momentach naszej jazdy przyspieszałem gdzieś powyżej setki chcąc jak najszybciej dostarczyć przyjaciółkę do domu.
Niedługo potem znaleźliśmy się pod akademią, gdzie praktycznie zatonąłem w oczach Iwany i zostałem obdarowany czułym uściskiem. Później natomiast stało się coś, czego się nie spodziewałem, a mianowicie Iwana pocałowała mnie, czego nie byłem w stanie odwzajemnić bowiem byłem wmurowany i zaskoczony tą nagłą pieszczotą. Ze względu na to, że nie wiedziałem co powiedzieć to tylko odprowadziłem dziewczynę pod same drzwi akademika, gdzie wbiegła z płaczem do swojego pokoju. Chciałem ją zatrzymać, jakoś przeprosić... Cokolwiek. Aczkolwiek stwierdziłem, że nie warto się będzie narzucać. I najlepiej będzie, jeśli dam jej to wszystko sobie poukładać.

~*~*~

W nocy nie mogłem spać myśląc o tym co robi w tym momencie Iwana. Stale wracałem wspomnieniami do wieczornego pocałunku, aż w końcu wstałem rano kompletnie niewyspani i z worami pod oczami. Przespałem zdecydowanie za mało co ani trochę nie wpływało dobrze na moje samopoczucie. Mimo to w szkole cały czas biegałem po korytarzach szukając przyjaciółki i chcąc z nią jakoś porozmawiać. Nie wiem czy życie po prostu mnie nienawidzi czy jak, ale zawsze jak już ją widziałem i mógłbym do niej podbiec - ktoś nagle na mnie wpadał, czegoś ode mnie chciał, albo po prostu ten cholerny dzwonek dawał o sobie znać. Później dziewczyna uciekała mi z oczu i najwyraźniej była mistrzynią w chowanego, bądź to ja byłem jakiś upośledzony. (Obstawiam tę drugą opcję).
Dopiero po szkole złapałem Iwanę w jej pokoju razem z Esmeraldą.
- Em... Hej. - Powiedziałem widząc Esmę w drzwiach.
- Czyżbyś przyszedł do Iwany? - spytała.
- Owszem. - Uśmiechnąłem się zażenowany i zaproszony do środka ujrzałem przyjaciółkę siedzącą na swoim łóżku z laptopem na kolanach.
- Możemy... porozmawiać? - zapytałem niepewnie.
- Jak powiem, że nie to coś to zmieni? - bąknęła smutna.
- Przykro mi, ale nie. - Rozłożyłem ręce w geście bezradności. - Chodź pójdziemy się przejść. - Wystawiłem rękę w jej stronę, a ona z lekkim ociąganiem złapała ją i poszła za mną.
Jeszcze tylko w międzyczasie posłałem przepraszający uśmiech Esmeraldzie.
Oczywiście rozmawialiśmy, ale jakoś tak konwersacja nam się nie kleiła, czego nie miałem jej za złe.
- Słuchaj, przepraszam za wczoraj, ja wiem, że jesteśmy tylko przyjaciółmi, ale po prostu tak jakoś wyszło, żeee... - Zaczęła na jednym wdechu, przy okazji nieco się rumieniąc, czego nie było aż tak widać.
Czując się tak jak główny bohater jednego z dennych, romantycznych filmów, zamknąłem oczy i złożyłem na jej ustach motyli pocałunek, przy okazji przerywając ten jakże długi monolog. Dziewczyna odwzajemniła pieszczotę, a po chwili odsunęliśmy się od siebie. Spojrzałem w jej śliczne oczy.
- Tyle wystarczy? - Wyszczerzyłem się, a ona tylko skinęła głową.
- A teraz moja droga wracamy, bo jeszcze mi się przeziębisz. - Podałem jej rękę by pomóc jej wstać.

Iwana?

769 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)